6 sty 2014

Iron Sky. Kosmiczne utwory nazistów.

Od premiery Iron Sky minął już ponad rok i mniej więcej tyle samo zajęło mi zmuszenie się do przesłuchania soundtracku. Film, mimo że kupuje mnie w całości swoją oryginalnością, poziomem absurdu, tematyką, humorem i dystansem, trzeba przyznać, że nie należy do tych z najwyższych półek - a szkoda :)
Podobnie jest ze ścieżką dźwiękową, która wyraźnie celuje w aspekty komediowe, groteskowe i humorystyczne.

Za pisanie muzyki do filmu Iron Sky wzięła się słoweńska grupa Laibach, powstała w 1980 roku. Zespół znany jest z twórczości bazującej na przeróbkach najbardziej popularnych grup na świecie, w tym The Beatles, Queen czy Europe.


Laibach w swoich utworach często sięga do motywów wykorzystywanych w marszach wojskowych, symboli totalitarnych, estetyki faszystowskiej, stylizując podobnie swój wizerunek.



Soundtrack do Iron Sky ciężko ocenić jednoznacznie, ponieważ jest on na tyle nierówny i 
oferuje taki miszmasz stylów, że zwyczajnie można się pogubić. Oprócz klasycznej muzyki instrumentalnej przewijają się tu również kawałki industrialne, techno, rap (Peace Lovin' Brother Rap), retro blues, a nawet propagandowy hymn utrzymany w stylistyce marszu wojennego - Kameraden, Wir Kehren Heim!. Wisienkę na torcie stanowią także przeróbki hymnu Stanów Zjednoczonych – w utworze o znamiennym tytule America oraz Cwału Walkirii - Space 
Battle Suite czy Vivian’s Unterganang.


Dużym mankamentem ścieżki dźwiękowej z Iron Sky jest zbyt duża liczba utworów - aż 40, z których każdy trwa po maks. 4 minuty i obfituje w dialogi wyrwane z filmu. A szkoda, bo tak jak przy paru z nich, np. Meteorblitzkrieg, te dialogowe wstawki pasowałyby do scen wiadomości lub radia w samochodzie, tak inne wyraźnie negatywnie wpływają na odbiór całości.


Ścieżka dźwiękowa z Iron Sky moim zdaniem może nieźle pasować do sesji pulp, cyberpunkowych klimatów w krzywym zwierciadle oraz do wszystkich współczesnych i przyszłościowych settingów prowadzonych z przymrużeniem oka i nastawionych na absurdalny, groteskowy charakter sesji.


Przejść przez całą powyższą płytę Laibacha jest ogromnie ciężko, ale przy odrobinie samozaparcia można znaleźć trochę dobrego materiału z sesyjnym potencjałem.


Czy polecam do sesji? Tak, ale chyba wyłącznie do klimatów pulpowych, luźnych i nastawionych na absurd :)


Moimi faworytami pozostają niezmiennie poniższe numery:



  • A Good War Blues - dokładnie tak, retro klimat, a wstawki z filmu o planach inwazji z księżyca mogą tylko podsycić atmosferę absurdu.




  • In the Machine - Króciutki, ale ciekawy utwór, w którym cały czas coś się dzieje. Trzyma w napięciu i nieźle pasuje do scen z zagadką w tle. Rozwija się powoli, dźwięki sitary zgrabnie dodają elegancji i delikatności, a na koniec mamy przyspieszenie i rozwiązanie.

  • Peace Lovin' Brother Rap - 'gangsterskie' klimaty wśród nazistów z kosmosu - mówi samo za siebie :) 
  • Problems, Big Time / Scwarze Sonne - dzieje się dużo, szybko i głośno. Podniosłe sceny akcji, pościgi, napięcie, niebezpieczeństwo, a wszystko najlepiej w tłocznym świecie mrocznej przyszłości.
  • Space Battle Suite - szybkie sceny pościgu w krzywym zwierciadle podsycone nazistowskim cwałem walkirii - bezbłędne :)




Dobrego odbioru!





1 komentarz: