27 lut 2015

RPGowy Alfabet Muzyczny - Ś jak śmierć

Ś nie jest co prawda ostatnią literą alfabetu, ale może być zwiastunem ostatnich chwil postaci graczy. Czy będzie to podczas starcia ze swym nemezis nad rzeką lawy, od ostrzału orbitalnej artylerii, kłów złowieszczego wilka (bądź klasycznie, szczura) czy po prostu niefartownego rzutu na unik, bo i tak się czasem ginie, wypada ten moment zaznaczyć wyjątkowym utworem. Czymś co udekoruje ars moriendi gracza. Oto garść moich skarbów które przez lata puszczałem w czasie zejść postaci.

Gortoz a Ran, Black Hawk Dawn, Hans Zimmer


Absolutna klasyka do umierania, moi gracze kiedy słyszą pierwszą nutę ronią łzy jakby oglądali śmierć Mufasy. Porywa za serce, targa duszą i uczuciami. Nie ma co tu więcej mówić, pozostaje tylko opisać krótko ostatnie chwile herosa, kiedy jego dusza unosi się do zaświatów, a pewna kobieta gdzieś na drugim końcu świata roni łzy.

Leave No Man Behind, Black Hawk Dawn, Hans Zimmer


Pozostając w tematyce Black Hawk Dawn. Ten kawałek ma inny nastrój, wydaje mi się trochę bardziej podniosły i do tego jest dłuższy. Widzę pod niego długi opis, najpierw retrospekcja z dokonań postaci, jej przejście od pucybuta do oficera gwardii imperialnej, ważniejsze osiągnięcia i spotkane postacie, porażki oraz sukcesy a w tle gdzieś ta postać powoli upada od śmiertelnego ciosu. Bębny dodają podniosłego nastroju, można nawet wspomnieć o pogrzebie wojskowym który kiedyś nastąpi. Z salwą honorową i cmentarzem pełnym towarzyszy broni.

Gothic 2 piano, Gothic 2, Kai Rosenkranz



Może za bardzo kojarzyć się z grą, ale ma w sobie dostojeństwo i chyba warto byłoby to rzucić np. podczas sesji Monastyru kiedy po pojedynku obaj walczący leżą i umierają. Poległy jednocześnie i honor i duma, a nad wrzosowiskiem budzi się dzień.


Will The Circle Be Unbroken, Bioshock Infinite 2, A. Habershon


Teraz mały i niepozorny czarny koń. Wydawałoby się, że nie jest to coś do umierania tak bardzo jak poprzednie utwory (a szczególnie dziwnie wypada przy pierwszym kawałku) ale teraz wyobraźcie sobie, że puszczacie coś takiego na epilogu. Kiedy opadł bitewny pył, pierścień już w wulkanie,
świat (podobno) uratowany i MG snuje długie podsumowanie, podczas którego okazuje się, że główny zły wcale do końca zły nie był, a wasza śmierć nie oznacza końca wojny. Bitwa wygrana, ale wojna nadal trwa.

The Sound of Silence, Sounds of Silence, Simon & Garfunkel


Na koniec mały banał z Watchmenów ale warto o nim pamiętać. Spokojny kawałek do opisania osiągnięć postaci, na tyle długi, że można uronić łezkę czy dwie.


18 lut 2015

New World of Darkness Song Challenge - Notka Czternasta

Day 13. Hedge theme song

Przed sesją szukałem czegoś co miałoby ten wydźwięk natury. I jest to dowód na to, że nie trzeba szukać muzyki z lasów fantasy bo i w strzelance sci-fi coś znajdziemy. I na to, że moja notka nie może obyć się bez elementu Gwiezdnych Wojen.

Szczerze mówiąc ten utwór jest tak uniwersalny, że i do Shadowlands i Underworlda da się go wpasować.

Star Wars Republic Commando Game Soundtrack, Jesse Harlin, Jungle Floor



Inna propozycja na krzaczory i wyprawę między ciernie:

Thief Game Soundtrack, Luc St-Perre, House of Blossoms





Targ gobliński nocą, oświetlony różnokolorowymi świetlikami w lampach, ludzie tarzający się w błocie, oszaleli z utraty wspomnień i szarozielona skóra kratur zachęcających skrzekliwie do przejrzenia ich dobytku.

Trakt wycięty pośród roślin, wiodący wprzód pod czarnym słońcem. Jego kamienie przypominające twarze lalek. I latarnie co trzynaście kroków, w których zamknięte w przeźroczystych celach krzyczą żywiołaki ognia.


W tym psychoaktywnymśrodowisku mogą się dziać rzeczy radosne i smutne, piękne i obrzydliwe. Jednak przede wszystkim szalone – i zachęcam do używania muzyki, która to odda.


8 lut 2015

Warsztaty Graj Muzyką na ZjaVie 2015 !

W tym roku podróż po konwentach rozpoczęliśmy od ZjaVy 2015, prowadząc warsztaty improwizacji, poprzedzone krótką pogadanką o zastosowaniu muzyki na sesjach.

W toku burzy mózgów powstało wiele kapitalnych historii, które warto wziąć pod uwagę, układając sesje.

Poniżej przedstawiamy kilka z nich, niech służą jako inspiracja!

Ronan Hardiman, Nightmare


1. Lois Lane zostaje uprowadzona, Superman rusza na ratunek, podejrzenie pada na Batmana, a uniwersa Marvela i DC stają na przeciw siebie. Jedyny, który może zapobiec katastrofie okazuje się Flash...

2. Ogromna twierdza na wzgórzu, jedyny bastion, ostały przed epidemią nieznanego dotąd zjawiska żywych trupów. Czy Król zdoła ochronić swój lud? Czy medycy królewscy znajdą antidotum na rozprzestrzeniającą się epidemię?

3. Deszcz lał strugami z kłębiących się nad posępnych zamczyskiem czarnych chmur. Setki żołnierzy maszerowali  jednostajnie przez wzgórza. Odziani w lśniące zbroje, ze sztandarem wywieszonym wysoko w górze, w rytm uderzających miarowo bębnów... Twierdza czekała na nich, ostatnia szansa, aby ją odzyskać.. Ale cóż to? Bramy otwarte, most opuszczony, cisza wokół. Powoli i nieufnie armia zbliżała się do celu. Kamienny korytarz prowadzący do głównej komnaty, zapadająca się podłoga, zawalone stropy, rozsypane kolumny... a wewnątrz tylko trupy, dziesiątki, setki, a wszyscy kropka w kropkę identyczni jak penetrujący ruiny żołnierze. I te wciąż bijące ostatkiem sił serca, których nie da się już uratować. Czy to już się wydarzyło? Deja vu? A może po śmierci czeka jedynie pułapka czasowa?

4. Ślub królewski? Duszna klitka najwyższych dostojników z rodzinami i fałszywymi przyjaciółmi. Wszędzie intrygi, plotki i zła energia, gromadząca się w środku sali balowej. Kto skrywa najohydniejszy sekret i w jakim celu chce odciągnąć uwagę od panny młodej?

Steven Price, April 1945, Fury


1. Lustro, a w jego sercu odbicie oka. Wyraźny zarys rozszerzonej źrenicy i niebieskiej tęczówki. Postać widzi wszystko, co dzieje się wokół. Przeszłość? Przejrzysta jak nigdy! Teraźniejszość - przerażająca... Przyszłość - niebezpieczna i ostateczna, ale czy naprawdę taki będzie koniec? Kobieta roni łzę, widząc operacje na otwartym sercu, ale siebie nie dostrzega w żadnym odbiciu, tylko miejsca, zdarzenia i innych ludzi. Czy to jej życie?

2. Szczęśliwe królestwo, sielanka, kraina miodem i mlekiem płynąca. Cóż jednak kryję się za wielkim lasem? Co nadciąga wraz z sunącymi po niebie czarnymi chmurami? Wieść niesie, że zło zalęgło się w samym królestwie, które teraz musi odpowiedzieć za czynione przez lata grzechy.

3. Ostra zima, wirujące na wietrze płatki śniegu. Ciemna noc, ponury las. Mężczyzna przedzierający się przez zaspy w labiryncie wijących się ku górze potężnych konarów i gibkich gałęzi. Wariackie i dzikie baldachimy z drzew zdają się co chwilę zmieniać kształty. Zimno i ciemno, a okolica wciąż pozostaje taka sama, bez wyjścia, bez drogi, bez światła. Smukłe drzewa przedstawiają ludzkie kształty, chropowata kora układa się w wizerunek przerażonej wrzeszczącej twarzy. A może to są ludzkie istoty zaklęte dawno temu w drzewa, próbujące się od wieków wydostać, wyrwać z korzeniami z tej zamarzniętej ziemi? Mężczyzna wciąż nie tracąc nadziei poszukuje jakiegoś prześwitu, drogi prowadzącej daleko od tego upiornego lasu. Wichura staje się coraz bardziej nieznośna, a płatki śniegu coraz szybciej i silniej uderzają w twarz wędrowca.... Kobieta w czerwonej sukni delikatnie trzęsła śniegową kulą, krwiste paznokcie wskazywały tę jedyną zagubioną pośród śnieżnego lasu postać, która nie potrafiła się wydostać, bo nie mogła..

*Podziękowania dla Roberta Botka Wołkiewicza za przypomnienie motywu kuli śniegowej ;)

3 lut 2015

RPGowy Alfabet Muzyczny - Notka Specjalna - L...

W luty wchodzimy ze specjalną notką gościnną autorstwa Bartłomieja "Barta" Fabiszewskiego, związanego z grupą Lans Macabre. Szykujcie się na historię pełną tajemnicy i nostalgii !

Amon Tobin, Lost and Found




[brzęknięcia strun, poszarpane dźwięki]

Wiatr bawi się wyschłymi źdźbłami wysokich traw. Ukraiński bezbrzeżny step po horyzont, październik w kolorach szarości, żółcieni i rdzy. Dwie konne sylwetki suną przez ten bezmiar pod szarym niebem.

[kawałek łapie oddech na dziwnym pulsującym basie]

Uderzenie wiatru, trawy kładą się, przez Dzikie Pola przetacza się fala. Chmury pojawiają się znikąd na Wschodzie, kłębią się nienaturalnie, zapowiadając burzę, w powietrzu czuć igiełki elektryczności, jakieś napięcie…

[suche uderzenie beatu]

I uderza suchy grom. Błyskawica przecina niebo wskazując czarny zarys kamiennej budowli wśród traw. Tam właśnie podążają jeźdźcy, smagani podmuchami burzy bez deszczu. To łowcy diabłów. Samuel Rohatyński, o oczach starych jak na swój wiek, z czarnym wąsem, giętki w siodle, z czarną husarską szablą u boku. I ksiądz Tomasz Chmielnicki, brodaty, zgarbiony jak gawron z różańcem w dłoni trzymającej cugle. Jadą po pannę Mariannę Łabędzką, młodą diablicę, czarującą oczami błękitnymi jak lodowe piekło Dantego. [tu już wybrzmiewa dziwny kobiecy wokal]. Jest tu – zagnana na koniec świata. Pozostawiła swojego konia przy rozwalonej kaplicy zanurzonej w morzu traw. Czeka w środku na sprawiedliwość, na śmierć. A nad kaplicą kłębią się burzowe chmury i smagają ziemię błyskawicami, kiedy dwóch mężczyzn zsiada z koni.

[beat się wycisza, muzyka, kłębi się w serpentynach, faluje jak wiatr, który przyniesie to, co musi nastąpić]

Rozbłyski piorunów wypełniają wnętrze kaplicy kalejdoskopem kolorów z popękanego witraża. Anioły nie mają głów. Dziewczyna jest tutaj, bezbronnie szukając oparcia w kamiennej ścianie. Wiatr porywa jej płowe włosy. Łopoce czerwoną suknią wystającą spod kontuszyka. Błękitne oczy w delikatnej twarzyczce patrzą z powagą i strachem, szklą się od łez.

[beat wraca]

Pada strzał. Suche trzaski piorunów. Ksiadz Chmielnicki zatacza się i opiera o ołtarz. Paciorki różańca we krwi grzechoczą wśród kamieni, wśród traw. Rohatyński odrzuca pistolet, przewraca księdza twarzą do siebie. Na ostrzu szabli tańczą kolorowe anioły bez głów. Sztych w serce odbiera księdzu tchnienie, pozostawia go ze spojrzeniem pełnym pytań. Brodata twarz zamienia się w maskę.
 Dziewczyna nieśmiało, drżąc podchodzi do szlachcica. Ich zimne palce spotykają się, wiążą ze sobą. Mężczyzna przytula ją mocno. Całuje słone łzy na jej twarzy. Całuje ją w usta, głęboko, bez pamięci, czując, że roztapia się znika. Jest wiatrem, który uderza w źdźbła traw. Jest stracony.

[wyciszenie]

Panna Łabędzka kładzie dłoń na policzku Pana Samuela, który zaciska powieki z bólu, jakby ktoś wyrywał mu serce. Dotyk działa jak balsam, jest ukojeniem, a kiedy Rohatyński podnosi spojrzenie, w ufnych, błękitnych oczach dziewczyny widzi niebo pełne miłości.

[całkowite wyciszenie]

I jest cisza, chmury rozpierzchły się. Pozostała kaplica i step. I dziewczyna, która zwinnie dosiada konia i czeka. A Rohatyński zostaje jeszcze chwilę u wejścia i widzi jak w mgnieniu oka mrówki i szczypawki, wije i inne robactwo pożera ciało księdza Chmielnickiego, kłębiąc się w krwawych strzępach, wyłażąc z wyjedzonych oczodołów, pozostawiając w kontuszu golutkie kości. Ale to już nie ma znaczenia. Rohatyński dosiada konia i dwie postaci odjeżdżają w step, dalej i dalej.

[powrót rozedrganej gitary, zakończenie]

Świeca drży z niepokojem, kiedy pijany, zniszczony życiem Rohatyński kończy swoją historię. 2 wiosny z Panną Łabędzką żyli jak w niebie, a potem ona odeszła, zniknęła, bez listu bez pożegnania, zostawiając go na 7 długich lat. Ale dwa miesiące temu zobaczył ją w Tarnowie – i dlatego jesteście tu, żeby schwytać tę diablicę i zwrócić mu jego nieszczęsną duszę.