Z radością informujemy, że blog Graj Muzyką przeniósł się na serwis www.grajkolektyw.pl i niniejszym stał się częścią większego projektu przedsięwziętego przez grupę Kolektywu Graj!
Smakowitych muzycznych kąsków (i nie tylko!) szukajcie w serwisie www.grajkolektyw.pl
Podpisano, Załoga Graj Muzyką! Something greatER is going to happen! Winter is coming!
Tym razem rewelacyjny utwór stworzony przez Jerzego Satanowskiego, zaczerpnięty z popularnego w latach 90. polskiego serialu "Ekstradycja".
Jerzy Satanowski, Moskwa Nie Wierzy Halskiemu.
Zuzanna zamknęła ciężkie drzwi pustego Domu Pogrzebowego na Powązkach. W środku było zimno. Pozlepiane płatki śniegu odbijały się od wielkich okien, lśniąc w delikatnym świetle stojących na zewnątrz latarni. Szybki oddech kobiety powodował niewielkie obłoczki pary, wydobywające się z jej karmazynowych ust. Mimo paskudnej pogody, zacinającego deszczu i śniegu szminka trzymała się doskonale. Kobieta westchnęła i powolnym krokiem poczęła zbliżać się do pachnącej świeżym lakierem trumny. Twarz mężczyzny zastygła w dziwnym, lekko uśmiechniętym grymasie. Delikatna kobieca dłoń musnęła jego posiwiałą czuprynę. Gorąca łza spłynęła po czerwonym policzku. Zuzanna wpatrywała się szklistymi oczami w zimne oblicze męża. Na chwilę zapadła kompletna ciszą, którą przerwała ledwie słyszalna muzyka, dobiegająca z zewnątrz. Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, a delikatne jazzowe brzmienia z radia samochodowego wpadły do środka z podmuchem zimnego powietrza. Mężczyzna w czarnym płaszczu szybkim krokiem przemierzył salę Domu Pogrzebowego. Położył dłonie na kobiecych ramionach i przez moment razem z nią wpatrywał się w nieboszczyka. - Miał się przecież obudzić godzinę temu, co się dzieje? - mruknął zdenerwowany. - Uznałam, że tak będzie lepiej. Dla niego. Dla nas... - odparła niemal szeptem kobieta, zaciskając w pięści niedużą ampułkę z białymi kapsułkami.
Wiatr wzmógł się niepostrzeżenie, trzaskając potężnymi drzwiami, a płatki śniegu coraz mocniej stukały o wielkie szyby budynku.
Kurcze... dokonałem dwóch dziwnych odkryć. Po pierwsze - oryginalna wersja litery K miała długi i durny wstępniak. Po drugie - została opublikowana 23 marca 2009 roku o godzinie 23:13. Nowa wersja jest chyba najbardziej zróżnicowanym zbiorem utworów do tej pory. Ciekawe czy będziecie mieli coś do dodania.
Koyaanisqatsi - Philip Glass
Przyznam, że filmu nie widziałem, ale jako, że nie ma w nim dialogów ani fabuły, jest tylko operowanie obrazem i muzyką, to nic dziwnego, że mamy tu ogrom świetnej muzyki ilustracyjnej. Dla mnie ten kawałek to otwierająca scena i opis powolnego kolosa w ciemności - pasażerskiego statku sunącego przez kosmos.
Kingdom Of Heaven - Harry Gregson-Williams
"The Battle Of Kerak" - udany utwór, z udanego soundtracka. Szkoda, że film ździebko kupowaty. Szczęśliwie nie aż tak, żeby trwale odcisnąć się w mojej pamięci.
Kaneda - Geinoh Yamashirogumi
Wchodzi z dużym wykopem i nieźle oddaje styl ścieżki jednego z najlepszych anime. Nie będę zbyt oryginalny jeśli napiszę, że wybornie się nadaje do CyberPunka. Uderzę się natomiast w pierś i przyznam, że na tym soundtracku są bardziej epickie utwory.
Klaus Doldinger - Heimkehr
Trudno mi było się zdecydować, który utwór z zupełnie niepowtarzalnego i unikalnego Das Boot wybrać. Kluczowa dla decyzji okazała się ograniczona oferta YouTube. Jakość i tak woła o pomstę do nieba.
Kung Fu Panda - Hans Zimmer & John Powell
"Sacred Pool Of Tears" to kawałek na miarę dwóch świetnych hollywoodzkich kompozytorów. Bez nadmiernego rozpisywania się - w Kung Fu Pandzie tak zilustrowano trening Po, ale ten utwór okazał się też idealny do opisu bardzo niezwykłej lokacji, w bardzo niezwykłej przygodzie. Kurczę, czyli po ponad sześciu latach jest dalej nie spisana...
Tym razem gratka dla miłośników karczemnych opowieści, krasnoludzkiego piwa i długich godzin spędzonych na szlaku w poszukiwaniu przygód!
Clannad, czyli irlandzki zespół specjalizujący się głównie w folkowych i celtyckich brzmieniach. Sama nazwa oznacza w skrócie "rodzinę z Dobhar", a to dlatego, że założyciel grupy - Leo Brennan wciągnął do współpracy prawie wszystkie swoje dzieci (a było ich dziewięcioro!) oraz najbliższych krewnych. Z bogatego rodzinnego dorobku muzycznego możemy przede wszystkim kojarzyć Eithne Brennan, znaną później jako Enyę :)
Poniżej kilka propozycji, moim zdaniem wspaniale pasujących np. do Warhammera.
Jak na tak niepozorną literkę, wycisnąłem kilka ciekawych i potężnych kawałków. Nie obyło się jednak bez kombinowania i trzy z sześciu pozycji "J" zawdzięczają wykonawcy, nie tytułowi. Miłego słuchania.
Journey to the Island - John Williams
Ten gargantuiczny kawał muzyki, to jedna z moich ulubionych partytur Williamsa. Łapie za jaja ok. 1:30. Puszcza przy 3:30 ale nie na długo... Ta kolosalna kompozycja jest jest jak najbardziej godna ogromnego filmu, który w 1993 zdeklasował kasowo (900 mln) wszystkie inne blockbustery - przebijając E.T. o ponad 100 mln (na 4 lata - potem wujek Cameron przyszedł i podwoił wynik Parku i do dziś gra wszystkim na nosie). Drobny bonus: "Crowning Moment Of Awesome".
Jason Hayes - Arthas My Son
Nie ma to jak porządna muzyczka z gry komputerowej. Szczególnie ze stajni takiego giganta jak Blizzard. Ten kawałek z WC3* WOWa świetnie przechodzi z smutku i melancholii w brzmienia złowieszcze i epickie.
Juno Reactor & Don Davis - Navras
Można powiedzieć wiele złego o kontynuacjach Matrixa, ale muzyka się Wachowskim udała co najmniej tak dobrze jak w pierwszym filmie. Doskonale skrojone jako tło na scenę akcji - długie, bez niespodzianek, ale jednocześnie nie nudzi. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że śpiewany tekst jest hinduską mantrą.
Judge Dredd Teaser Trailer music - Jerry Goldsmith
Muzyka napisana specjalnie z myślą o zwiastunie tego filmu została użyta co najmniej siedmiokrotnie między 1995 a 2003 w różnych zwiastunach. Ja sam kilkukrotnie użyłem tego motywu (po małym przemontowaniu, bo był zbyt krótki) jako tło do kilku migawek przypominających kluczowe sceny poprzednich sesji.
James Horner - War
Uwielbiam ten film i się tego nie wstydzę. Muzykę też uwielbiam. "War" i "Gathering of the clans" są fantastycznie epickie. Ten pierwszy jest monumentalny, ale nie tak łatwy w obsłudze na sesji jak chociażby "Navras".
Jihad - Brian Tyler
Cały soundtrack Dzieci Diuny jest rewelacyjny. Taka perełka trafia się raz na ładnych parę lat - ścieżka nie wtórna, nie podobna do wszystkich typowych OSTów, pełna świetnych, różnych brzmień a jednocześnie konsekwentna i charakterystyczna.
* - Pomyłka, bo pierwotnie miał tam być "Arthas Fall", którego nie znajdziemy na YouTube. No znajdziemy, ale taką wersję. Ładniejsza i niesie więcej emocji niż "Arthas My Son", ale nie epicka.
W tym roku także mieliśmy okazję poprowadzić warsztaty na Pyrkonie, tym razem już pod szerszym szyldem - Kolektywu Graj! Rozrastamy się i nie zwalniamy tempa :)
Poniżej kilka smakowitych kąsków, zaczerpniętych z warsztatów pyrkonowych (motywem przewodnim niechcący stała się kobieta z dzieckiem, w różnej odsłonie)
"Anastasia", Once Upon a December
1. Tajemniczy ponury stary las, pośrodku którego spacerowała dostojna złotowłosa kobieta z dziecięcym wózkiem. Kółeczka piszczały, trzęsąc się na nierównościach. Płacz dziecka zakłócał panującą wokół przerażającą ciszę. Poprzez gęste rozłożyste gałęzie nie wpadała nawet najmniejsza wiązka światła zachodzącego słońca. Gdzie zmierzała matka? czy chciała ochronić dziecko czy zabić? i co w jej ręku robił ten lśniący nóż?
2. Duży pokój. Zakurzone zabawki, połamane kukiełki, szmaciane lalki i porcelanowe figurki, spozierające z każdej półki i każdego zakątka pomieszczenia. Przed dużym prostokątnym lustrem stała dziewczynka, odziana jeno w białą szatę. Zupełnie nieruchoma. Wokół rozbrzmiewał cichy śpiew zaganianej matki, która krążąc obok córki, przyglądała się lalkom. Dokładnie taką chciała córkę, jak lalkę. Jak porcelanową piękność, nieskalaną niczym. Z tą myślą malowała dalej twarz dziewczynki, którą zdobił coraz słabiej widoczny przez warstwy pudru grymas smutku....
Dead Space, Twinkle Twinkle Little Star
1. Kobieta prasująca koszulę męża. Duszne pomieszczenie, słońce wpadające przez brudną szybę okna kuchennego. Smród dookoła. Dokładnie widać każdy ruch kobiety, żelazko przejeżdżające po luźnym materiale, który w pewnym miejscu zrobił się zupełnie sztywny... pokryty brunatną plamą, która powoli zasycha pod wpływem gorąca. W kącie kuchni oparty o ścianę siedzi mąż. Z głębokiej rany w piersi spływa potok krwi... "Koszula będzie zaraz gotowa." - szepcze kobieta, ocierając łzy.
2. Kobieta nucąca dziecku kołysankę...O czym jest ta kołysanka, że dziecko zamiast się uspokajać, płacze rzewnymi łzami?
Mafia II, Louis Jordan, Ain't That Just Like a Woman
1. Tłoczna Nowojorska ulica, samo południe, słońce niemiłosiernie grzeje z nieba. Przejeżdżające samochody, przeciągły dźwięk wściekłych klaksonów. Kobieta z wózkiem przemykająca przez pasy już na czerwonym świetle. A to wszystko z wysokiego wieżowca obserwuje czarnowłosy mężczyzna z lornetką. Dopalając papierosa, sięgnął po szklankę z beżowym płynem. Wziął łyka i wzdychając wyciągnął rękę w stronę rozstawionego obok karabinku snajperskiego.
Przed sesją szukałem czegoś co miałoby
ten wydźwięk natury. I jest to dowód na to, że nie trzeba szukać muzyki z lasów
fantasy bo i w strzelance sci-fi coś znajdziemy. I na to, że moja notka nie
może obyć się bez elementu Gwiezdnych Wojen.
Szczerze mówiąc ten utwór jest tak uniwersalny, że
i do Shadowlands i Underworlda da się go wpasować. “Star
Wars Republic Commando Game Soundtrack”, Jesse Harlin, Jungle Floor
Inna
propozycja na krzaczory i wyprawę między ciernie:
„Thief Game Soundtrack”, Luc St-Perre, House of
Blossoms
Targ
gobliński nocą, oświetlony różnokolorowymi świetlikami w lampach, ludzie
tarzający się w błocie, oszaleli z utraty wspomnień i szarozielona skóra kratur zachęcających
skrzekliwie do przejrzenia ich dobytku.
Trakt
wycięty pośród roślin, wiodący wprzód pod czarnym słońcem. Jego kamienie
przypominające twarze lalek. I latarnie co trzynaście kroków, w których
zamknięte w przeźroczystych celach krzyczą żywiołaki ognia.
W tym psychoaktywnymśrodowisku mogą się dziać rzeczy
radosne i smutne, piękne i obrzydliwe. Jednak przede wszystkim szalone – i
zachęcam do używania muzyki, która to odda.
Po długIej przerwIe wraca EpIcki Alfabet. IakImś cudem udało mI sIę ogranIczyć do sześcIu sIedmIu utworów.
Ivan Torrent - Icarus
Narastanie, chórki, mocne uderzenia... To YouTube podsunął mi Ivana Torrenta i był to strzał w dziesiątkę. Znajdziecie tam łatwo sporo godzinnych miksów i "best of", jak i pojedynczych utworów.
Ihojin No Yaiba - Naoki Sato
Jak zwykle nie może się obyć bez odrobiny skośnych brzmień. Świetny utwór z Sword of Stranger. Film sympatyczny, idealny przykład jak sprawie można wykorzystać schematy bez rażenia widza.
Immediate Music - Redrum 3
Wzorcowa muzyczka trailerowo-rpgowa. Immediate Music i X-Ray Dog to pierwsze "trailerowe marki", jakie poznałem lata temu. Nie ma to jak dostać w łapki całą kopę króciutkich, w sporej mierze kopiących tyłek utworów.
I Don't Belong Here - Klaus Badelt
To natomiast miał być motyw przewodni kampanii w Crystalicum. No ale, nie ma kampanii - nie ma motywu. Absolutnie genialna kompozycja Klausa Badelta, który otrzymał nagrodę "odkrycia roku" za ten właśnie soundtrack. Niestety jakość pozostawia sporo do życzenia, niedobry jutub.
Immediate Music - Martyr
Znowu Immediate Music. Tym razem łąpiący za serduszko. Podejrzewam, że przyda się nie jednemu MG.
Invasion - Shiro Sagisu
Shiro nie debiutuje w Epickim Alfabecie, ale to po raz pierwszy (i raczej nie ostatni) muzyka z Bleach. Ten kawałek użyłem dawno temu w betatestach Wolsunga, w scenie rozpoczynającej pościg. Ogromny golem uruchamia się i niszczy budynek w którym go przechowywano, żeby dopaść uciekających graczy.
Icaurs - Michael McCann
Prawdopodobnie najlepsza muzyka z 2011 roku... To znaczy, że McCann nie schodzi z mojej playlisty już od 4 lat.
Pierwszy marcowy odcinek gościnnie sponsoruje Kasia "Geruda" Gerula ze swoją muzyczną wycieczką po krajach południowosłowiańskich. Kasia to prawdziwa kobieta-orkiestra: maluje, rysuje, tańczy, podróżuje, tłumaczy, uczy i animuje, a wszystko to stara się robić w iście słowiańskim duchu. Sami oceńcie :)
Dostałam oficjalnie pozwolenie na zabranie Graj Muzyką na
muzyczną, dla mnie osobiście też odrobinę nostalgiczną, podróż po krajach byłej
Jugosławii i Bałkanach. Grzechem byłoby nie skorzystać. Trasa wędrówki przebiegać będzie geograficznie i gatunkowo, acz może razczej międzygatunkowo.
Postaram się zaprezentować mniej znane dla polskiego ucha kawałki twórców z tego
obszaru z niemałym potencjałem sesyjnym. Goran Bregović także zostaje grzecznie
w domu i ruszamy! Ajde!
Długo się zastanawiałam, skąd rozpocząć. Belgrad czy Lublana?
Orzeł czy reszka? Reszka. Lublana, po słoweńsku Ljubljana, a po niemiecku
Laibach. Ta ostatnia nazwa brzmi znajomo? I słusznie. W Graj Muzyką Laibach już
się prezentował. Nie bez przyczyny, jednak przywołam go ponownie. Giganta światowej
sceny industrialnej (bo chyba można tak napisać o Laibachu) z trip-hopowym zespołem
Melodrom, który chciałabym nieco przybliżyć, łączy postać Miny Špilar obecnej
wokalistki obydwu grup.
Projekt Melodrom został powołany
do życia jesienią 1999. Muzycy mieli stworzyć ścieżkę dźwiękową do filmu
młodego, aspirującego reżysera. Film nigdy nie ujrzał sali kinowej, czy
też sala kinowa filmu. Melodrom na szczęście jednak przetrwał, i ba, ma się nawet
świetnie. Początkowo akompaniował licznym przedstawieniom teatralnym i teatrom tańca, aby w końcu w 2003 r. na słoweńskiej scenie kulturalnej zaistnieć jako
niezależny projekt muzyczny. Zespoł kolobaruje okazjonalnie z słoweńskimi
muzykami i zespołami, wśród Dj Umek, wcześniej wspomniany już Laibach i
świetnym elektronicznym kolektywem Rotor nieobecny niestety w przestrzenii internetu,
czego niezmiernie żałuję.
MG-om do budowania nastrojów na
sesjach polecam wciąż pod uwagę ostatni, dosyć mroczny i ciężki, choć miejscami delikatny krążek – "Vse, kar si pustila, da leži na tleh" (Wszystko, co pozostawiłaś, aby leżało na podłodze). Z 11 utworów wyłuskałam trzy, w których skądinąd przepiękny głos pięknej panny Miny nie będzie pragnął zdominować sceny i oderwać od fabuły, ale pozwali wprowadzić graczy w odpowiedni nastrój.
Odprta Okna – Otwarte okna
Leśny schron. Mech i flora stopniowo zwycięża
nad betonem, którym oblano leśną jamę. Na miękkim poszyciu stoją kanistry i
kontenery. Jeden z graczy przypadkowo przydeptuje lekko fluorescencyjną purchawkę.
Krople spływającej wody stają się głośniejszej, światło latarek cieplejsze. Kątem
oka na przetartym wieku, jednego z kontenerów dostrzega ślady oznakowania
substancji psychoaktywnych. Cienie zaczynają tańczyć spokojnym, miarowym tempem
zmieniając kolory na błękity, róże i zielenie. Gracz ma ochotę położyć się i
muskany przyjemnie przez źdźbła trawy poobserwować krążące po skazitelnie niebieskim
niebie ptaki.
Premiki (ruchy)
Gracze wychodzą na lodowatą styczniową noc. Nie udało im się uprzedzić vosovców (słw. varnostno-obveščevalno služba, tajna komunistyczna organizacja wywiadowczo-informacyjna działająca w czasie II wojny światowej). Zamek należący do małżeństwa Zarników został splądrowany. Służba opuściła Podgorško, a właścicieli oskarżeni na podstawie wątpliwych dowodów o kolaborację z okupantem wyprowadzeni. W bawialni natknęli się na ślady pierwszego pokazowego przesłuchania: porozbijany wazon w bawialni, wywrócone krzesło i zdjęcia pary i ich przyjaciół, na wszystkich wyróżniała się piękna i temperamena pani domu. Gracze wyruszyli na południe, ku leśnej ścieżce prowadzącej do domku myśliwskiego, dokąd najpewniej zabrano Zarników na przesłuchanie. Leo Zarnik wpływowy i majętny człowiek, bibliofil jest w posiadaniu ważnych informacji dla jednego z graczy. Idąc przez zarośla dostrzegają lisa ciągnącego jakiś przedmiot. Ktoś zaświecił w niego latarką. Zobaczyli oblicze znajome z fotografii.
Prednosti, Norosti in Nasilja (Zalety, Szaleństwa i Przemoc)
Ś nie jest co prawda ostatnią literą
alfabetu, ale może być zwiastunem ostatnich chwil postaci graczy.
Czy będzie to podczas starcia ze swym nemezis nad rzeką
lawy, od ostrzału orbitalnej artylerii, kłów złowieszczego wilka
(bądź klasycznie, szczura) czy po prostu niefartownego rzutu na
unik, bo i tak się czasem ginie, wypada ten moment zaznaczyć
wyjątkowym utworem. Czymś co udekoruje ars moriendi gracza.
Oto garść moich skarbów które przez lata puszczałem w czasie
zejść postaci.
Gortoz a Ran, Black Hawk Dawn, Hans
Zimmer
Absolutna klasyka do umierania, moi
gracze kiedy słyszą pierwszą nutę ronią łzy jakby oglądali
śmierć Mufasy. Porywa za serce, targa duszą i uczuciami. Nie ma co
tu więcej mówić, pozostaje tylko opisać krótko ostatnie chwile
herosa, kiedy jego dusza unosi się do zaświatów, a pewna kobieta
gdzieś na drugim końcu świata roni łzy.
Leave No Man Behind, Black Hawk Dawn,
Hans Zimmer
Pozostając w tematyce Black Hawk Dawn.
Ten kawałek ma inny nastrój, wydaje mi się trochę bardziej
podniosły i do tego jest dłuższy. Widzę pod niego długi opis,
najpierw retrospekcja z dokonań postaci, jej przejście od pucybuta
do oficera gwardii imperialnej, ważniejsze osiągnięcia i spotkane
postacie, porażki oraz sukcesy a w tle gdzieś ta postać powoli
upada od śmiertelnego ciosu. Bębny dodają podniosłego nastroju,
można nawet wspomnieć o pogrzebie wojskowym który kiedyś nastąpi.
Z salwą honorową i cmentarzem pełnym towarzyszy broni.
Gothic 2 piano, Gothic 2, Kai
Rosenkranz
Może za bardzo kojarzyć się z grą,
ale ma w sobie dostojeństwo i chyba warto byłoby to rzucić np.
podczas sesji Monastyru kiedy po pojedynku obaj walczący leżą i
umierają. Poległy jednocześnie i honor i duma, a nad wrzosowiskiem
budzi się dzień.
Will The Circle Be Unbroken,
Bioshock Infinite 2, A. Habershon
Teraz mały i niepozorny czarny koń. Wydawałoby się,
że nie jest to coś do umierania tak bardzo jak poprzednie utwory (a
szczególnie dziwnie wypada przy pierwszym kawałku) ale teraz
wyobraźcie sobie, że puszczacie coś takiego na epilogu. Kiedy
opadł bitewny pył, pierścień już w wulkanie,
świat (podobno) uratowany i MG snuje
długie podsumowanie, podczas którego okazuje się, że główny zły
wcale do końca zły nie był, a wasza śmierć nie oznacza końca
wojny. Bitwa wygrana, ale wojna nadal trwa.
The Sound of Silence, Sounds of Silence, Simon & Garfunkel
Na
koniec mały banał z Watchmenów ale warto o nim pamiętać.
Spokojny kawałek do opisania osiągnięć postaci, na tyle długi,
że można uronić łezkę czy dwie.
Przed sesją szukałem czegoś co miałoby ten wydźwięk natury. I jest to dowód na to, że nie trzeba szukać muzyki z lasów fantasy bo i w strzelance sci-fi coś znajdziemy. I na to, że moja notka nie może obyć się bez elementu Gwiezdnych Wojen.
Szczerze mówiąc ten utwór jest tak uniwersalny, że i do Shadowlands i Underworlda da się go wpasować.
Star Wars Republic Commando Game Soundtrack, Jesse Harlin, Jungle Floor
Inna propozycja na krzaczory i wyprawę między ciernie:
Thief Game Soundtrack, Luc St-Perre, House of Blossoms
Targ gobliński nocą, oświetlony różnokolorowymi świetlikami w lampach, ludzie tarzający się w błocie, oszaleli z utraty wspomnień i szarozielona skóra kratur zachęcających skrzekliwie do przejrzenia ich dobytku.
Trakt wycięty pośród roślin, wiodący wprzód pod czarnym słońcem. Jego kamienie przypominające twarze lalek. I latarnie co trzynaście kroków, w których zamknięte w przeźroczystych celach krzyczą żywiołaki ognia.
W tym psychoaktywnymśrodowisku mogą się dziać rzeczy radosne i smutne, piękne i obrzydliwe. Jednak przede wszystkim szalone – i zachęcam do używania muzyki, która to odda.
W tym roku podróż po konwentach rozpoczęliśmy od ZjaVy 2015, prowadząc warsztaty improwizacji, poprzedzone krótką pogadanką o zastosowaniu muzyki na sesjach.
W toku burzy mózgów powstało wiele kapitalnych historii, które warto wziąć pod uwagę, układając sesje.
Poniżej przedstawiamy kilka z nich, niech służą jako inspiracja!
Ronan Hardiman,Nightmare
1. Lois Lane zostaje uprowadzona, Superman rusza na ratunek, podejrzenie pada na Batmana, a uniwersa Marvela i DC stają na przeciw siebie. Jedyny, który może zapobiec katastrofie okazuje się Flash...
2. Ogromna twierdza na wzgórzu, jedyny bastion, ostały przed epidemią nieznanego dotąd zjawiska żywych trupów. Czy Król zdoła ochronić swój lud? Czy medycy królewscy znajdą antidotum na rozprzestrzeniającą się epidemię?
3. Deszcz lał strugami z kłębiących się nad posępnych zamczyskiem czarnych chmur. Setki żołnierzy maszerowali jednostajnie przez wzgórza. Odziani w lśniące zbroje, ze sztandarem wywieszonym wysoko w górze, w rytm uderzających miarowo bębnów... Twierdza czekała na nich, ostatnia szansa, aby ją odzyskać.. Ale cóż to? Bramy otwarte, most opuszczony, cisza wokół. Powoli i nieufnie armia zbliżała się do celu. Kamienny korytarz prowadzący do głównej komnaty, zapadająca się podłoga, zawalone stropy, rozsypane kolumny... a wewnątrz tylko trupy, dziesiątki, setki, a wszyscy kropka w kropkę identyczni jak penetrujący ruiny żołnierze. I te wciąż bijące ostatkiem sił serca, których nie da się już uratować. Czy to już się wydarzyło? Deja vu? A może po śmierci czeka jedynie pułapka czasowa?
4. Ślub królewski? Duszna klitka najwyższych dostojników z rodzinami i fałszywymi przyjaciółmi. Wszędzie intrygi, plotki i zła energia, gromadząca się w środku sali balowej. Kto skrywa najohydniejszy sekret i w jakim celu chce odciągnąć uwagę od panny młodej?
Steven Price, April 1945,Fury
1. Lustro, a w jego sercu odbicie oka. Wyraźny zarys rozszerzonej źrenicy i niebieskiej tęczówki. Postać widzi wszystko, co dzieje się wokół. Przeszłość? Przejrzysta jak nigdy! Teraźniejszość - przerażająca... Przyszłość - niebezpieczna i ostateczna, ale czy naprawdę taki będzie koniec? Kobieta roni łzę, widząc operacje na otwartym sercu, ale siebie nie dostrzega w żadnym odbiciu, tylko miejsca, zdarzenia i innych ludzi. Czy to jej życie?
2. Szczęśliwe królestwo, sielanka, kraina miodem i mlekiem płynąca. Cóż jednak kryję się za wielkim lasem? Co nadciąga wraz z sunącymi po niebie czarnymi chmurami? Wieść niesie, że zło zalęgło się w samym królestwie, które teraz musi odpowiedzieć za czynione przez lata grzechy.
3. Ostra zima, wirujące na wietrze płatki śniegu. Ciemna noc, ponury las. Mężczyzna przedzierający się przez zaspy w labiryncie wijących się ku górze potężnych konarów i gibkich gałęzi. Wariackie i dzikie baldachimy z drzew zdają się co chwilę zmieniać kształty. Zimno i ciemno, a okolica wciąż pozostaje taka sama, bez wyjścia, bez drogi, bez światła. Smukłe drzewa przedstawiają ludzkie kształty, chropowata kora układa się w wizerunek przerażonej wrzeszczącej twarzy. A może to są ludzkie istoty zaklęte dawno temu w drzewa, próbujące się od wieków wydostać, wyrwać z korzeniami z tej zamarzniętej ziemi? Mężczyzna wciąż nie tracąc nadziei poszukuje jakiegoś prześwitu, drogi prowadzącej daleko od tego upiornego lasu. Wichura staje się coraz bardziej nieznośna, a płatki śniegu coraz szybciej i silniej uderzają w twarz wędrowca.... Kobieta w czerwonej sukni delikatnie trzęsła śniegową kulą, krwiste paznokcie wskazywały tę jedyną zagubioną pośród śnieżnego lasu postać, która nie potrafiła się wydostać, bo nie mogła..
*Podziękowania dla Roberta Botka Wołkiewicza za przypomnienie motywu kuli śniegowej ;)
W luty wchodzimy ze specjalną notką gościnną autorstwa Bartłomieja "Barta" Fabiszewskiego, związanego z grupą Lans Macabre. Szykujcie się na historię pełną tajemnicy i nostalgii !
Amon Tobin, Lost and Found
[brzęknięcia strun, poszarpane dźwięki]
Wiatr bawi się wyschłymi źdźbłami wysokich traw. Ukraiński
bezbrzeżny step po horyzont, październik w kolorach szarości, żółcieni i rdzy.
Dwie konne sylwetki suną przez ten bezmiar pod szarym niebem.
[kawałek łapie oddech na dziwnym pulsującym basie]
Uderzenie wiatru, trawy
kładą się, przez Dzikie Pola przetacza się fala. Chmury pojawiają się znikąd na
Wschodzie, kłębią się nienaturalnie, zapowiadając burzę, w powietrzu czuć
igiełki elektryczności, jakieś napięcie…
[suche uderzenie beatu]
I uderza suchy grom.
Błyskawica przecina niebo wskazując czarny zarys kamiennej budowli wśród traw.
Tam właśnie podążają jeźdźcy, smagani podmuchami burzy bez deszczu. To łowcy
diabłów. Samuel Rohatyński, o oczach starych jak na swój wiek, z czarnym wąsem,
giętki w siodle, z czarną husarską szablą u boku. I ksiądz Tomasz Chmielnicki,
brodaty, zgarbiony jak gawron z różańcem w dłoni trzymającej cugle. Jadą po
pannę Mariannę Łabędzką, młodą diablicę, czarującą oczami błękitnymi jak lodowe
piekło Dantego. [tu już wybrzmiewa dziwny kobiecy wokal]. Jest tu – zagnana na
koniec świata. Pozostawiła swojego konia przy rozwalonej kaplicy zanurzonej w
morzu traw. Czeka w środku na sprawiedliwość, na śmierć. A nad kaplicą kłębią
się burzowe chmury i smagają ziemię błyskawicami, kiedy dwóch mężczyzn zsiada z
koni.
[beat się wycisza, muzyka,
kłębi się w serpentynach, faluje jak wiatr, który przyniesie to, co musi
nastąpić]
Rozbłyski piorunów
wypełniają wnętrze kaplicy kalejdoskopem kolorów z popękanego witraża. Anioły
nie mają głów. Dziewczyna jest tutaj, bezbronnie szukając oparcia w kamiennej
ścianie. Wiatr porywa jej płowe włosy. Łopoce czerwoną suknią wystającą spod
kontuszyka. Błękitne oczy w delikatnej twarzyczce patrzą z powagą i strachem,
szklą się od łez.
[beat wraca]
Pada strzał. Suche trzaski
piorunów. Ksiadz Chmielnicki zatacza się i opiera o ołtarz. Paciorki różańca we
krwi grzechoczą wśród kamieni, wśród traw. Rohatyński odrzuca pistolet,
przewraca księdza twarzą do siebie. Na ostrzu szabli tańczą kolorowe anioły bez
głów. Sztych w serce odbiera księdzu tchnienie, pozostawia go ze spojrzeniem
pełnym pytań. Brodata twarz zamienia się w maskę.
Dziewczyna nieśmiało, drżąc podchodzi do
szlachcica. Ich zimne palce spotykają się, wiążą ze sobą. Mężczyzna przytula ją
mocno. Całuje słone łzy na jej twarzy. Całuje ją w usta, głęboko, bez pamięci,
czując, że roztapia się znika. Jest wiatrem, który uderza w źdźbła traw. Jest
stracony.
[wyciszenie]
Panna Łabędzka kładzie
dłoń na policzku Pana Samuela, który zaciska powieki z bólu, jakby ktoś wyrywał
mu serce. Dotyk działa jak balsam, jest ukojeniem, a kiedy Rohatyński podnosi
spojrzenie, w ufnych, błękitnych oczach dziewczyny widzi niebo pełne miłości.
[całkowite wyciszenie]
I jest cisza, chmury rozpierzchły
się. Pozostała kaplica i step. I dziewczyna, która zwinnie dosiada konia i
czeka. A Rohatyński zostaje jeszcze chwilę u wejścia i widzi jak w mgnieniu oka
mrówki i szczypawki, wije i inne robactwo pożera ciało księdza Chmielnickiego,
kłębiąc się w krwawych strzępach, wyłażąc z wyjedzonych oczodołów,
pozostawiając w kontuszu golutkie kości. Ale to już nie ma znaczenia.
Rohatyński dosiada konia i dwie postaci odjeżdżają w step, dalej i dalej.
[powrót rozedrganej gitary,
zakończenie]
Świeca drży z niepokojem, kiedy pijany, zniszczony
życiem Rohatyński kończy swoją historię. 2 wiosny z Panną Łabędzką żyli jak w
niebie, a potem ona odeszła, zniknęła, bez listu bez pożegnania, zostawiając go
na 7 długich lat. Ale dwa miesiące temu zobaczył ją w Tarnowie – i dlatego
jesteście tu, żeby schwytać tę diablicę i zwrócić mu jego nieszczęsną duszę.
Przy całym Wilkołaku polecam indiańską muzykę. Nie ma bardziej wpasowaną w ten system, targi z totemem, wykuwanie fetyszy czy podróże po Królestwach Cieni. Swego czasu, gdy rodzice wrócili z kolejnej wyprawy w świat przywieźli płytę z peruwiańską muzyką – porwałem w te pędy i zgrałem utwory, niedługo miałem sesję: )
To jeden utwór z niej. Tito la Rosa ma świetny klimat - moc inspiracji gwarantowana.
“1029 Icaro”, Tito la Rosa, The invocation
Nim będziecie dobierać muzykę pod Królestwa Cieni, przeczytajcie rozdział poświecony im w podręczniku. Zwróćcie uwagę na pojawiające się motywy i to co mają te Cienie odbijać z zaistniałej rzeczywistości – wtedy wiele łatwiej będzie Wam dobrać utwór. Gdy będziecie słuchać melodii wsłuchajcie się w nią i zastanówcie czy odzwierciedla Waszą wizję.Jeżęli tak – jesteście w domu.
Mgliste, blade światło pochodni ledwie rozjaśniało kamienną ścianę ciasnego korytarza. Z sufitu spadały ogromne krople wody. Pędem zza zakrętu wypadła kobieca postać, która co sił w nogach biegła w dół schodów. Jej delikatne maleńkie stopy potykały się o wystające zimne kamienie. Rękami odpychała się od nierównych, chropowatych ścian, tak jakby chciała wznieść się do lotu i nabrać rozpędu, wyrwać się z tej kamiennej klatki. Gotycka wieża zdawała się pułapką bez wyjścia, a schodów wciąż nie było widać końca. Z każdym krokiem długi labirynt ujawniał jeszcze więcej zakamarków.
Niewyraźny czarno-biały obraz co chwilę podskakiwał, przerywał, zupełnie rozmazując zarysy postaci.
Mglista łuna pochodni, jedyne źródło światła coraz szybciej zbliżało się do przerażonej dziewczyny, a trzymający je w ręku postawny mężczyzna w czarnym płaszczu niczym wygłodniały wilk podążał w dół za swoją ofiarą. Jak kot i mysz.
Biała postać długowłosej młodej dziewczyny dopadła do ciemnych drzwi. Nerwowo szarpiąc za klamkę odwróciła się z impetem, jej oczy zalały się łzami, a twarz wykrzywiła w niemym wrzasku.
Obraz podskoczył. Biały napis.
Barczysty mężczyzna, poruszając ustami, jakby wypowiadał długi monolog powoli schodził teraz z kamiennych stopni, niczym pan i władca na swoim terytorium. Wciąż niemo przemawiając umieścił pochodnię na ścianie.
Przerwa. Biały napis. Obraz podskoczył.
Dziewczyna skuliła się, zasłaniając rękami i drżąc ze strachu, niemo błagała o litość. Napastnik, obnażając w złowieszczym uśmiechu garnitur ostrych jak szpilki zębów, wyciągnął szpony przed siebie i jednym susem skoczył w jej kierunku.
Chłopak, siedzący w pierwszym rzędzie podskoczył, rozsypując dookoła resztki popcornu. Kobieta na krześle obok zasłoniła twarz rękami i wtuliła się w jego ramiona. Chciał ją uspokoić, rozejrzał się po sali, wszyscy widzowie zdawali się coraz bledsi, a film z każdą chwilą nabierał ostrych kolorów, jakby wysączył je z barwnego źródła. Mężczyzna popatrzył na siebie, stawał się coraz bielszy, słabszy. Otwierając usta chciał krzyknąć, ale świat dookoła z każdą sekunda cichł, ustępując miejsca dźwiękom wydobywającym się teraz z ekranu... Złowieszczy śmiech nasyconego potwora rozbrzmiewał po cichej sali kinowej...
Tym razem wybieramy się w muzyczną przejażdżkę po krainach fantasy. A pierwszym wykonawcą, który poleci w głośnikach będzie Borislav Slavov, znany także pod pseudonimem Glorian. Autor muzyki do takich gier jak Knights of Honor, Ryse: Son of Rome czy obie części Crysis (2 i 3). Utwory tła, akcji, uniesień, tajemnic i wzruszeń - jednym słowem pełen wachlarz do klimatu warhammera, d&d, poza czasem i wszelkich tym podobnych settingów :)