10 kwi 2011

Arcanum

Uwaga! Album udostępniony za darmo!



Jeszcze przed założeniem bloga Graj Muzyką miałem w głowie kilka soundtracków, które chciałem omówić. Jednym z nich był album Black Moon Chronicles. Kolejnym, nieostatnim, był Arcanum. Długo jednak wahałem się, czy warto nań tracić aktualkę, gdyż jest naprawdę dobrze znany. Zwłaszcza w Polsce, gdzie gra komputerowa Arcanum od dawna jest przytaczany jako jedna z najsilniej oddziałujących na wyobraźnię inspiracji do Wolsunga, zaś na świecie był bodajże pierwszą tak dopracowaną (co nie znaczy: dobrą) grą zakorzenioną w nurcie steampunk.

Ten OST jest wszędzie. Serio. Da się go ukraść z wielu miejsc w sieci, a zdarza się, że na przykład mój prowadzący od Wolsunga powie, że by „wejść w klimat” słuchał go cały dzień i już ma go dosyć. Stąd chcę dorzucić swoją opinię – nieco zdystansowaną i nie tak entuzjastyczną, jak często spotykam w sieci.

O ile płyta ma kilka naprawdę dobrych utworów, potrafi się przejeść bardzo szybko. Tak bardzo, że znam osoby, które wyłączały muzykę w trakcie gry i puszczały cokolwiek innego z Winampa.



Ben Houge postawił na oryginalność i osiągnął sukces. Każdy, kto grał w Arcanum, nie pomyli tych utworów z niczym innym. Ich podstawą jest kwartet smyczkowy (w swym najbardziej standardowym składzie – dwie pary skrzypiec, altówka i wiolonczela). Utwór Quintara posiada dodatkowo djembe (w ilościach śladowych) i rainstick („kij deszczowy”, instrument bez polskiej nazwy, wydaje dźwięk podobny do deszczu). Trzy ostatnie utwory z listy zostały doprawione syntezatorem.

Dostrzegacie już problem? Tak, mamy wpierw ponad czterdzieści minut muzyki smyczkowej, później nieznaczne urozmaicenie, które w dwóch ostatnich kawałkach przechodzi w zwyczajny, nieciekawy szum (rekwizyt do lochów).

Drugi problem to fakt, że za każdym razem, gdy puścimy te utwory przy osobach, które zetknęły się z Arcanum, na dziewięćdziesiąt procent wytworzymy w nich skojarzenia z przypowieścią o maszynach i magyi. To mocno zawęża potencjalne wykorzystanie.

Są utwory mniej lub bardziej dynamiczne, mniej lub bardziej udane. Część utworów różni się znacznie, co nie dziwi, skoro część z nich miała przyozdabiać spacer po wsi, kiedy inne obrazowały walki w podziemiach. W gruncie rzeczy sam sięgnąłem po grę komputerową tylko dlatego, że usłyszałem mój ulubiony kawałek, Villages:

Choć nie przebijam swym oddaniem osób, które wykonują covery całego albumu:

Co i tak nie pobija mego znajomego, potrafiącego włączać grę tylko po to, by posłuchać „main theme'u”:


Soundtrack ma fanów, ma też licznych wrogów. Osobiście widzę jedno rozwiązanie – puścić drużynie jeden utwór i spytać, czy się podoba. Dopiero, jeżeli otrzyma się potwierdzenie, warto się albumem pobawić. A, niestety, wymaga wcześniejszego zapoznania. Po wywaleniu słabych utworów i wspomnianych już szumów, pozostaje z pół godziny muzyki o tak różnej dynamice, że dodatkowo warto oddzielić utwory spokojne od, heh, „utworów akcji” (które w innych grach na pewno by tego miana nie zdobyły). Poza tym, taki Dungeons podchodzi pod grozę.

Jeżeli puścimy album jako tło, połowa graczy uśnie, połowa będzie myślała o wojownikach w pancerzach płytowych i z rewolwerami. Wymaga on przemyślenia i sam fakt, że „kojarzy się steampunkowo” (bodajże samo Arcanum utworzyło stereotyp, który wzorcowo wypełnia) nie wystarczy, by puścić go na dowolnej sesji Wolsunga.

Jest to muzyka, którą należy się bawić w przemyślany sposób. I tylko w wąskiej konwencji. I nawet, jeżeli można ją wpisać do nurtu wysoko-artystycznego i stoi na wysokim poziomie, IMO nie warto nieustannie podkreślać jej zajebistości.

Muzyka tła: 1/5 – słucham tej muzyki z godzinę i co chwilę ziewam;
Muzyka sceny: 3/5 – do sesji steampunkowych znajdziemy sporo pożywki, jednak koniecznie trzeba ją przeplatać innymi wykonawcami, by zwalczać monotonię. Najlepiej oddzielić od siebie kawałki skrajnie odmienne i dorzucić je do istniejących składanek;
Muzyka chwili: 4,5/5 – otrzymujemy tu masę fajnych rekwizytów, które w przemyślany sposób mogą zachęcić nas do konkretnych motywów, będąc dobrą pożywką dla wyobraźni;
Muzyka drużyny: Tak.

Ciekawostka: Istnieje utwór, które nie wchodzi w skład oficjalnego soundtracku. Numer 22 (dobry!) do znalezienia tutaj: http://sierrahelp.com/Assets/Music/Arcanum/

4 komentarze:

  1. Jestem jednym z tych, których nie da się już uratować. Słucham tego na okrągło. Dzięki za nieznany mi utworek.

    Poza tym, ścieżka dźwiękowa do Black Moon Chronicles zajmuje u mnie drugie miejsce po Arcanum. Trafiłeś więc tym wpisem w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kroniki Czarnego KSięzyca to jedna z najlepszych gier na peceta ever, imo. OST jest równie wspaniały
    Można było go słuchać wkładając płytę z grą do radia. Jestem ciekawy Twojego wpisu na ten temat!

    OdpowiedzUsuń
  3. Senaszelu, ależ proszę: http://rpgmuzyka.blogspot.com/2011/04/kroniki-czarnego-ksiezyca.html : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje, długo szukałem muzy z Arcanum, plyty
    z gra tez mi sie chyba powycierały, bardzo dziękuje :)
    Ryszard z Katowic
    P.S.
    jakby co to :
    debagoran73@gmail.com
    jeszcze raz dziękuja :)

    OdpowiedzUsuń