17 kwi 2011

Wiedźmin (film) – soundtrack

Po przeczytaniu opowiadań + k3 tomów słynnej Sagi i po przesłuchaniu oszałamiającego soundtracku do filmu Wiedźmin nie mogłem uwierzyć, że jest to tak niemiłosierna kupa. Zresztą nie wyróżniam się z tłumu – film zyskał na Filmwebie średnią z ponad dziesięciu tysięcy głosów 3,8. Jeżeli to nie wystarczy, by uwierzyć, że jest to produkcja stworzona z najczystszej esencji publicznego szaletu, to ja nie wiem, co.

Zła opinia krążąca wokół filmu sprawiła, że jego soundtrack odszedł w niepamięć. Niezła gra komputerowa The Witcher została obdarzona muzyką dość przeciętną, a jednak da się na nią trafić niemal wszędzie.

Wierzcie lub nie, ale wpis ten umiejscowiony jest w cyklu, który osobiście nazywam „Top X albumów z fantastyki”. Gdybym miał zrobić listę dwudziestu albumów, które poleciłbym każdemu chcącemu pograć w konwencji fantasy, ten OST pojawiłby się tam bez wątpienia.

Vade mecum.

----



Łał. Czego tu nie ma. Niezwykle wyraźny rytm prawdziwych bębnów, klawisze, na czele kobiecy wokal, chóry w tle, trąby, elektronika, talerze, uf. Aż trudno się połapać. Zmiany w obrębie tych pięciu minut są przytłaczające: to instrument dochodzi, to zmienia się melodia, przejście, wokal w tę, tamtą – czyste szaleństwo. Nie mam pojęcia, w jakim kontekście pojawia się ten kawałek w filmie, jednak jeżeli chciałbym wydobyć utwór mający rozpoczynać każdą sesję heroicznej kampanii stylizowanego na średniowiecze fantasy – to jest mój typ. W sam raz na sesje opierające się o patos i / lub wzniosłość.

To jest w gruncie rzeczy niezwykłe – jednocześnie Ciechowski stworzył utwory, w których dzieje się niezmiernie dużo, a przy tym można je ze spokojem wykorzystywać jako muzykę tła czy sceny, nie tracąc przy tym na wartości jako muzyka chwili. Trzymający w napięciu, świetny do scen walki Zew wilka

czy niemalże żywcem wyrwana z katedry Oniria

stanowią jednocześnie kopniak dla wyobraźni i materiał na składanki pokroju „walka” czy „sacrum średniowieczne”.

To zdecydowanie wzniosłe i patetyczne kawałki są największą zaletą albumu. Da się jednak znaleźć nieco sielanki, jak wymownie zatytułowane Leczenie ran

i jedyny ciekawy utwór z tekstem, jakim jest niezapomniane Zapachniało jesienią.

[b]Najsłabszym[/b] aspektem jest zbiór Rad Jaskra, brzmiących jak wata cukrowa maczana w kompocie truskawkowym („miłości nie uciekniesz więc poddaj się jej”)

Do słabych kawałków należy też Uciekajcie (zmodyfikowana wersja samego początku Zewu wilka), nudna Ballada dla Yen i bazujący na tej samej melodii Jak gwiazdy nad traktem przypominający Baśka miała fajny biust. Tyle o syfie.

O ile dobrze rozumiem, album ten jest ostatnim ukończonym projektem Ciechowskiego, który udało mu się zamknąć przed niespodziewanym zgonem. Patrząc nań powiem szczerze – choć nie jestem fanem twórczości tego muzyka, to myśląc, że mogło powstać więcej równie genialnych albumów, niewielu twórców tak bardzo mi brakuje na polskiej scenie muzycznej. Cytuję jego wypowiedź ze strony internetowej:

„Długo zastanawiałem się razem ze scenarzystą, jaka to ma być muzyka, i w jakim stylu. W końcu doszliśmy do wniosku, że musi być poza wszelkim stylem. Powinna być na tyle dystynktywna i rozpoznawalna, aby określała tamtą rzeczywistość i jednoznacznie kojarzyła się z "Wiedźminem".”

Doskonała decyzja. Jej efekt: jeden z najlepszych soundtracków, jakie znam. Zdecydowanie wart zakupu

Muzyka tła: 2/5 – po wywaleniu słabizny można puszczać przy sesjach fantasy, w czasach gimnazjum robiliśmy to cały czas;
Muzyka sceny: 3,5/5 – składanki tyczące się walki, patosu, kobiecego śpiewu, karczm, melancholii naprawdę można wzbogacić;
Muzyka chwili: 5/5 – trochę naciągam. Koło ośmiu utworów jest wartych śmietnika. Za to reszta – mistrzostwo;
Muzyka drużyny: Tak.




13 komentarzy:

  1. Jak chyba każdy, o filmie starałam się jak najszybciej zapomnieć i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby posłuchać muzyki z "Wiedźmina", także... Dzięki :) Na pewno się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, a droga w drugą stronę (od muzyki do filmu, jak w moim przypadku) wcale nie czyni wrażenia z filmu lepszym. ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmiu nie widziałem, za to serial nie jest tak tragiczny. Jeśli traktować go z przymrużeniem oka, to można oglądać nawet kilkukrotnie (choć nie nazwałbym tego dobrym kinem).

    Za to muzyka jest niezwykła, to prawda. Wielokrotnie korzystałem z niej na sesjach, jednak nie uważam, żeby była lepsza od muzyki z gry.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muzyka z gry jest dostosowana do gry. Niesamodzielna. Nawet świetnie zaczynający się utwór pierwszy prosi się o cięcia, gdyż dostosowanie do intra go od pewnego momentu psuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Matt: serial był tylko odrobinę lepszy, nigdy nie zapomnę gumowego smoka. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten film jest wielką blizną na tej muzyce =) Tzn. soundtrack świetny, ale dopiero po tej notce spojrzałem na niego z innej perspektywy. Do tej pory zawsze przywoływał fatalne wspomnienia z filmu (a przed oczami stawał mi Geralt "Sztywny" Żebrowski i elfy-apacze). Patrząc na niego osobno - jest super, bardziej przywodzi na myśl pełnośredniowieczny gotyk, katedry, zbroje i te sprawy. Boję się tylko, że tak samo będzie na sesji - wszyscy będą myśleli o białowłosym panie...

    Może któraś moja drużyna filmu nie oglądała? Muszę popytać =)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aureus, właśnie muzyka z gier jest o wiele lepsza na sesje, bo twórcy nie wiedzą, co gracz akurat wtedy będzie robił. Dokładniejak nasesji. Muzyka z filmu jest właśnie po to, by dopasować ją do konretnych scen. Jedynie intro z gry Wiedźmin jest bardzo zmienne, bo było robione pod film Bagińskiego. Reszta nie jest niepełna bez gry, ba, wielokrotnie doskonale budowała klimat na moich sesjach Wiedźmina.

    Co do muzyki z filmu, to trzeba przyznać, że nie cechuje się nadmiernie zmiennością, więc da się ją dostosować także do scen, gdzie nie zgrywam każdego słowa z odpowiednim dźwiękiem, jednak tak czy siak jest moim zdaniem mniej "samodzielna" niż muzyka z gry.

    @Blanche: Co do smoka z serialu, to chodzi Ci chyba o tego małego, zielonego? Faktycznie potwory nie powalały, ale nie były takie tragiczne, tylko strzyga była szczytem kiczu.

    @MichałP: Wiesz, jak poprowadzisz Wiedźmina, to skojarzenia będą bardzo na miejscu. :D Poza tym indiańska koncepcja elfów była przynajmniej czymś oryginalnym i do mnie przemawiała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sorry, Mat, ale patrząc na odpowiedzi skierowane też do innych osób mam wrażenie, że jesteś bardziej fanem ogólnie Wiedźmina, niż obiektywnym opiniotwórcą. Jeżeli chcesz, możesz mi przesłać do publikacji tekst o OST do gry lub umówimy się, że ja taki tekst machnę w maju - ale na pewno się z nim nie będziesz zgadzał.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię "Wiedźmina", to prawda, ale co to zmienia, gdy porównuję do siebie dwa "Wiedźminy"? ;) Będąc fanboyem, wychwalałbym oba podkłady. Uważam muzykę z gry za lepszą, jej klimat bardziej do mnie przemawia. Nie jestem jednak specjalistą od muzyki, stąd i recenzje OST w moim wykonaniu opierałyby się jedynie na subiektywnych odczuciach.

    OdpowiedzUsuń

  10. Fakt, Faktem film mogli zrobić lepiej. Nie wiem czy wina funduszy czy reżysera ale wyszło kiepsko

    OdpowiedzUsuń
  11. Hey there! This post couldn't be written
    any better! Reading this post reminds me of my old room mate!
    He always kept chatting about this. I will forward this article to him.
    Fairly certain he will have a good read. Thank you for sharing!


    Also visit my site ... Forelli

    OdpowiedzUsuń
  12. Hola! I've been following your blog for a long time now and finally
    got the bravery to go ahead and give you a shout out from Humble Tx!
    Just wanted to say keep up the fantastic job!


    my site :: Naiditch

    OdpowiedzUsuń
  13. Super kawałki! Szkoda, że tak rzadko się ich słucha. Wgl fajne znam miejsce do pobierania muzyki zamiast wrzuta.pl - http://www.filefox.pl Super!:) Mój brat mi pomógł to znaleźć. Serwis wspomagający najwyższej klasy - pełna anonimowość.

    OdpowiedzUsuń