3 gru 2014

Pasja, muzyka, gry – wywiad z Liz Katrin

Cześć! Jestem Maciej "Aureus" Gajzlerowicz i po latach wracam do okazjonalnego publikowania tekstów w ramach Graj Muzyką, bloga, którego jestem współzałożycielem, a po dziesiątkach publikacji porzuciłem na rzecz innych projektów. Nie obiecuję regularnych notek, jednak gdy tylko natchnienie mnie podkusi, będę dzielił się materiałami muzyczno-RPG-owymi.

Zacznę od materiału niebagatelnego, bowiem od wywiadu, którego udzieliła dla naszego bloga Liz Katrin. Artystka i fanka fantastyki, aktywna graczka (i Mistrzyni Gry) oraz, przede wszystkim, twórczyni zdumiewającej muzyki inspirowanej fantastyką (i nie tylko). Jeżeli jeszcze jej nie znacie, koniecznie zapoznajcie się z jej twórczością na stronach Soundcloud czy Youtube i śledźcie jej aktywność na Facebooku.

MG: Dziękuję, Liz, że zgodziłaś się na udzielenie wywiadu. W ciągu ostatnich miesięcy do Twojej twórczości dotarło wielu fantastów, których uraczyłaś, między innymi, swoją muzyką inspirowaną Thorgalem, Skyrimem czy Władcą Pierścieni. Jednak przeglądając Twoją twórczość i nieliczne wiadomości, których udzieliłaś na swój temat, widać, że od lat zajmujesz się muzyką. Występowałaś przy zespołach takich jak Beltain, udzieliłaś (po galicyjsku) wywiadu dla hiszpańskiego radia Onda Cero na temat dziewiętnastowiecznej poezji hiszpańskiej, skomponowałaś kilka ścieżek dźwiękowych dla gier, które raz brzmią groźnie i posępnie, a raz podchodzą pod nowoczesny, eksperymentalny jazz... Czy umiesz określić, czym, jako artystka, się obecnie zajmujesz? A także: skąd tak wszechstronny talent pojawił się w fandomie?

LK: Dziękuję za zaproszenie do rozmowy na Waszym blogu. Obecnie tworzę soundtrack do gry Aliens, Trolls & Dragons niezależnego studia Kubold. Współpraca z twórcą studia, Kubą Kisielem (animatorem Wiedźmina 3) to dla mnie wspaniałe doświadczenie. Przygotowuję także soundtrack do Skywind (Morrowinda na silniku Skyrim), największego chyba moda w historii The Elder Scrolls. Pracuję też nad innymi projektami, których jednak nie wymienię, żeby nie zapeszać...

Od lat jestem częścią fandomu. Obserwuję go i staram się czynnie uczestniczyć we wszelkich jego przejawach, grać w RPG (ostatnio brałam udział w larpie na podstawie Wiedźmina), w planszówki, czytać, oglądać, słuchać i tworzyć... Jest to tematyka, która mnie nieustająco fascynuje i pozwala oderwać się od rzeczywistości... Tak, jak moja muzyka...

Od dzieciństwa pasjonowała mnie seria komiksów Thorgal. Dzięki rysunkom Grzegorza Rosińskiego poznałam fascynujący świat, który stanowi dla mnie nieustającą inspirację. Obecnie przygotowuję album ilustrujący muzycznie Thorgala.

Moje różnorodne fascynacje światami fantasy owocują również tworzeniem soundtracków do gier komputerowych. To wspaniałe uczucie, kiedy za pośrednictwem muzyki mogę przekazać to, co czuję, zanurzając się w klimat danej gry...



MG: Widzę, że dużo uwagi poświęcasz klimatowi, nastrojowi, oderwaniu od naszego świata na rzecz drugiego. Czy jest jakiś świat fantastyczny, który byś uznała za swój ulubiony? Może taki, do którego chciałabyś kiedyś zawitać?

LK: Oczywiście, że tak, i to nie jeden... Zwłaszcza świat Thorgala (wikingów, bogów i magii), który uwielbiam od zawsze, szeroko pojęty świat The Elder Scrolls (zwłaszcza krainy Morrowind i Skyrim) oraz światy Gwiezdnych Wojen czy Star Treka. Dlatego tak chętnie podjęłam współpracę przy Aliens, Trolls & Dragons. Ta gra łączy fantasy z science–fiction, a to są "moje klimaty".

MG: Twoje utwory do AT&D faktycznie cechują się kolażem sampli futurystycznych i tych bardziej kojarzących się z fantasy. Jak wygląda Twój proces twórczy? Udaje Ci się zachować dużą swobodę przy tworzeniu kawałków, czy jednak przechodzą one przez krytykę, modyfikacje i mają pasować bardziej do wizji twórcy gry, niż Twojej?

LK: Zazwyczaj dostaję fragment gameplaya lub screeny z gry, oglądam je i staram się jak najlepiej wczuć w klimat, biorąc pod uwagę wiele szczegółów, jak choćby tempo kroków czy rytm oddechu postaci, plan, oświetlenie, a nawet kolorystykę danej lokacji... Wcielam się na chwilę w bohatera gry, żeby poczuć świat jego zmysłami, spojrzeć jego oczami. Następnie staram się dobrać odpowiednią dynamikę, instrumenty i linię wokalną (zaśpiewać bardzo nisko lub wysoko, "szamańsko" lub klasycznie), żeby stworzyć muzykę, która, moim zdaniem, najtrafniej tę sytuację zilustruje. W przypadku AT&D, Skywind oraz innych projektów mam właściwie całkowitą swobodę w tworzeniu soundtracku. To wspaniałe, bo nie muszę się w żaden sposób ograniczać. Wiadomo jednak, że ostatnie słowo zawsze należy do twórcy gry.

MG: AT&D to projekt komercyjny, Skywind – non profit, ale jednocześnie o gigantycznej skali. Zdarzyło Ci się też wesprzeć mały projekt RPG–owy Siedzicie w karczmie i udostępniłaś do darmowego użytku utwory inspirowane Thorgalem i Władcą Pierścieni robione jedynie z pasji. W jaki sposób dobierasz (lub inicjujesz) projekty, którymi się zajmujesz?

LK: Tworzenie muzyki to dla mnie przyjemność, dlatego podchodzę do tematu z zaangażowaniem i staram się wybierać projekty, które rzeczywiście mnie inspirują. Takie ciekawe projekty często wynajduję przeglądając portale i blogi dotyczące gier. Najbardziej lubię tematy związane ze średniowieczem, wikingami i fantasy. Wynika to być może z fascynacji kulturami dawnymi: prasłowiańską, wikingów, celtycką, japońską...

Pytasz o Skywind... Poza tym, że uwielbiam świat Morrowind, projekt ten daje mi możliwość zaprezentowania różnych barw głosu – od wysokich, delikatnych tonów, po niski, szamański alt. Bardzo dobrze czuję się w takich klimatach szamańsko–wiedźmińskich... Jak wspomniałeś, jest to projekt niekomercyjny, a mnie zależy na tym, aby dotrzeć do jak największej liczby fanów, by także mogli cieszyć się moją muzyką.

Muzykę do tekstów Tolkiena stworzyłam jeszcze w czasach studenckich, kiedy zafascynował mnie język starohiszpański, galisyjski, náhuatl (aztecki), staroangielski oraz futhark – alfabet runiczny (w którym robiłam notatki na zajęciach) i, oczywiście, tolkienowski tengwar (język Elfów). W owym czasie występowałam na uniwerku z repertuarem balladowym, m.in. moimi piosenkami do tekstów Tolkiena (Elbereth i inne).

O stworzeniu całego albumu z ilustracją muzyczną do Thorgala myślałam od dawna, a teraz nadszedł właściwy moment na realizację tego zamysłu. Mój pierwszy utwór – Aaricia – był oceniany przez samego Grzegorza Rosińskiego. To dodało mi skrzydeł i tak powstał następny – Krissde Valnor, obecnie zaś pracuję nad kolejnymi...

Fascynuje mnie także fantastyka naukowa, eksploracja kosmosu i tę tematykę odnalazłam z kolei w projektach: AT&D, Star Wars Rebellion, C0DA czy Repopulation...



MG: Ostatnie pół roku przyniosło Ci sporą popularność. Ale przeglądając sieć (w tym Twój profil na YouTube) można znaleźć informacje o tym, że już sześć lat temu występowałaś na różnych scenach w towarzystwie profesjonalnych muzyków. Po czym na długi czas zniknęłaś z Sieci i, jak rozumiem, aktywności artystycznej. Czy przechodząc z koncertów na soundtracki do gier i muzykę fanowską zrobiłaś krok wstecz, czy może przeciwnie – jest to aktywność, w której odnajdujesz się tym lepiej?

LK: To, że przez jakiś czas nie było mnie w Sieci, nie oznacza, że przestałam tworzyć. Przeciwnie, pochłaniała mnie wtedy bez reszty praca twórcza nad przygotowaniem zupełnie nowego materiału, który stopniowo prezentuję moim fanom.

A koncerty? Od lat 90. koncertowałam dość intensywnie w kraju i za granicą, samodzielnie i we współpracy z różnymi muzykami. Koncerty te pochłaniały jednak zbyt dużo mojej energii, zwłaszcza, że zajmowałam się także menedżerką. Doszło do tego, że obowiązki organizacyjne całkowicie zabierały mój czas wolny. Z tego względu nie miałam warunków do tworzenia nowej muzyki, o zupełnie odmiennej stylistyce... Dlatego postanowiłam zawiesić występy sceniczne, chociaż uwielbiam kontakt z publicznością. Była to dla mnie trudna decyzja, ale dzięki temu mogłam skupić się na tworzeniu muzyki, a także doskonaleniu ekspresji wokalnej. Rozwój wokalny zawdzięczam mojej cudownej profesor od śpiewu, pani Wandzie Bargiełowskiej-Bargeyłło, solistce Warszawskiej Opery Narodowej (jednej z najwybitniejszych mezzosopranistek europejskiej sceny operowej).

Największą radość sprawia mi tworzenie muzyki ilustracyjnej, zwłaszcza do gier komputerowych, dlatego idę tą drogą. Najważniejszy jest dla mnie kontakt z fanami i przekazywanie im moich emocji poprzez muzykę.

MG: A jakie masz dalsze plany? Chciałabyś utrzymywać się z projektów artystycznych? Czy może potrzebujesz jednego zawodu "dla pieniędzy", a muzykę ograniczysz do roli hobby, jedynie przy okazji czerpiąc z niej korzyści materialne?

LK: Na pewno chcę nadal tworzyć muzykę ilustracyjną, zwłaszcza do gier, bo to moja pasja. Oczywiście, jeśli tylko jakiś temat mnie zainteresuje, będę brać udział w projektach niekomercyjnych, jak Skywind, jednak projekty komercyjne wymagają wynagrodzenia i oczywiście chciałabym, żeby działalność artystyczna stała się moim głównym źródłem utrzymania.

MG: Zaczęłaś od muzyki inspirowanej historią, a przy wielu okazjach zdobyłaś ogrom kompetencji filologicznych i etnologicznych. Czy planujesz wrócić do muzyki historycznej, czy może wolisz pozostać przy fantastyce?

LK: Przede wszystkim chcę podkreślić, że zawsze tworzyłam własną muzykę, nigdy nie zajmowałam się rekonstrukcją utworów historycznych. W moich utworach staram się przekazać magiczny klimat światów fantasy, średniowiecznych i orientalnych.

Przy okazji stypendiów kilkukrotnie miałam okazję przebywać dłużej w Santiago de Compostela i właśnie tam narodziła się moja fascynacja kulturą, językiem i muzyką hiszpańskiej Galicji, co zaowocowało magisterką z literatury hiszpańskiej. Dzięki tej fascynacji powstało wiele moich utworów, m.in. Adiós ríos (w języku galisyjskim) oraz własna interpretacja a cappella utworu Negra sombra, a także tekst De amor wraz z aranżacją tradycyjnej melodii średniowiecznej. Galicja to kraina niezwykła, w której przenikają się kultury: celtycka, rzymska i arabska, dodatkowo silnie przyprawione magią... Poza tym, właśnie tam można zobaczyć plenery rodem z Shire... To naprawdę nakręca wyobraźnię.

MG: Zbliżając się do końca: czy masz jakieś ulubione RPG–i? I co sądzisz o wzbogacaniu sesji o muzykę?

LK: Z wielkim sentymentem podchodzę do AD&D (zwłaszcza Dragonlance i Ravenloft), Wampira i Cyberpunka, a od kilku lat grywam głównie w autorskie systemy w klimatach japońskich, magicznego steampunka i Gwiezdnych Wojen. Zdarza mi się również prowadzić przygody według własnych pomysłów. Moim zdaniem dobór odpowiedniego tła muzycznego do sesji jest równie ważny, jak wymyślenie wciągającej przygody. Dobrze dobrana muzyka niesamowicie wzbogaca sesje i modeluje nastrój.

MG: A jakiej muzyki słuchasz dla własnej przyjemności, w wolnych chwilach?

LK: Najwięcej słucham muzyki z gier, a poza tym etnicznej, folkowej, progresywnego rocka, metalu (zwłaszcza z żeńskimi wokalami), jazzu, aż po muzykę klasyczną, operową...

MG: Liz, bardzo miło mi było z Tobą porozmawiać. Dziękuję za Twój czas i uwagę. Życzę powodzenia w dokańczaniu obecnych projektów, jak i w poszukiwaniu następnych. Jakieś ostatnie słowo do fanów i czytelników?

Jeśli zapragniecie oderwać się od codzienności i znaleźć po drugiej stronie lustra, zachęcam do posłuchania mojej muzyki...

Dziękuję, Aureusie, za przemiły wywiad. 


1 komentarz:

  1. Pierwszy link w tekście (ten do soundclouda) nie działa. Trzeba wpisać cały link, włącznie z https, czyli

    https://soundcloud.com/liz-katrin

    Dzięki!
    Felix J.

    OdpowiedzUsuń