Przed sesją szukałem czegoś co miałoby
ten wydźwięk natury. I jest to dowód na to, że nie trzeba szukać muzyki z lasów
fantasy bo i w strzelance sci-fi coś znajdziemy. I na to, że moja notka nie
może obyć się bez elementu Gwiezdnych Wojen.
“Star Wars Republic Commando Game Soundtrack”, Jesse Harlin, Jungle Floor
Inna
propozycja na krzaczory i wyprawę między ciernie:
„Thief Game Soundtrack”, Luc St-Perre, House of
Blossoms
Targ
gobliński nocą, oświetlony różnokolorowymi świetlikami w lampach, ludzie
tarzający się w błocie, oszaleli z utraty wspomnień i szarozielona skóra kratur zachęcających
skrzekliwie do przejrzenia ich dobytku.
Trakt
wycięty pośród roślin, wiodący wprzód pod czarnym słońcem. Jego kamienie
przypominające twarze lalek. I latarnie co trzynaście kroków, w których
zamknięte w przeźroczystych celach krzyczą żywiołaki ognia.
W tym psychoaktywnymśrodowisku mogą się dziać rzeczy
radosne i smutne, piękne i obrzydliwe. Jednak przede wszystkim szalone – i
zachęcam do używania muzyki, która to odda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz