Final Fantasy pojawia się po raz trzeci, ale dopiero przy tej literce pojawia się utwór wprost z gry (poprzednio były dwa utwory z filmów animowanych). Zapewniam, że nie po raz ostatni.
Fulfilled Desire - Kazuhiko Toyama
Ta piękna kompozycja pochodzi z czwartej części Compilation of Final Fantasy VII. Publika kocha FF7, że Square Enix wycisnęło z siebie kilka dodatkowych tytułów w świecie tej doskonałej gierki. Warto jednak mieć świadomość, że większość tego niemal 10-minutowego geniuszu należy przypisać Nobuo Uematsu, bo Fulfilled Desire to kompilacja najlepszych brzmień FF7 z wyłączeniem Aerith Theme i One-Winged Angel. Dlatego nie dajcie się zwieść spokojnemu początkowi, przy 2:19 orkiestra pokazuje pazur. Przy 4:01 większość tru fanów pewnie rozpozna battle theme (reszta pewnie w okolicy 4:20). Ten utwór to chyba również najbardziej harmonijne połączenie gitary z orkiestrą symfoniczną jakie kojarzę. Szczególnie robi to wrażenie w okolicach - 7:19. Pyszności.
Flag Parade - John Williams
Wracamy do Gwiezdnych Wojen. Mam dużą słabość do tego utworu. Po pierwsze tylko tru-geekowi fani go poznają, przez co mogę go puszczać na sesji bez obawy, że komuś zaczną śmigać miecze świetlne w wyobraźni. Po drugie dowodzi, że w 1999 Williams wciąż potrafił wydobyć nowe brzmienia. Po trzecie - jak każda porządna kompozycja - im dalej, tym lepiej. Trudno było znaleźć ładną wersję, stąd zupełnie przypadkiem trafiła się taka z wideo z Final Fantasy X.
Forth Eorlingas - Howard Shore
Znowu miałem problem ze znalezieniem dobrej jakości, albo buczy, albo aranżacja jakaś dziwna... Dlatego wiecie - kupujcie oryginały epickich albumów. Forth Eorlingas zaczyna się standardowmi brzmieniami LOTRa, ale wszystko to prowadzi do niesłychanie pięknych dźwięków po 2:15.
Fredoom - James Horner
Miałem pewien dylemat też był z doborem utworu z Bravehearta. For The Love Of A Princess jest estetycznie debeściarskie, ale nie tak epickie jak kilka na innych. Ostatecznie postawiłem jednak pominąć takie genialne utwory jak Stirling, Gift of a Thistle, Making Plans i Legend Spreads na rzecz sztandarowego Freedom. Osobiście w domowym zaciszu lubię tego słuchać w kombosie z utworami z "More music from Braveheart", gdzie można usłyszeć najbardziej kultowe teksty z końcówki ("The Prisoner wishes to say a Word", "After the beheading...", "You have bled with Wallace!...", "Warrior Poets..."). No to posłuchajcie sobie i nie posiusiajcie się z wrażenia przy 6:05. ;-)
Fire and Fury - D. Duke, G. Stafford, N. Acree & R. Brower
Nie pochwalam plagiatów. Ale na sesji liczy się efekt. Jeśli chcę lepszego efektu, zamiast po Arrival To Earth z Transformersów, sięgam po wersję ulepszoną - Fire and Fury.
Freedom Fighters - Two Steps From Hell
Two Steps From Hell. Co tu więcej napisać... Może, że trzymam kciuki, żebyście użyli tej muzyki do scen bardziej epickich niż te, które Freedom Fighters ilustrowało w zwiastunach Star Treka z 2009.
The Final Sword Battle - Kenji Kawai
Seven Swords oglądać nie trzeba. Ale posłuchać zdecydowanie warto. Kenji Kawai wyczarował trochę świetnych kompozycji, które przydały mi się nie tylko na sesjach Legendy Pięciu Kręgów. Choć tam pasuje jak ulał. Zarówno do epickich scen walki jak i do mrocznych sekwencji w Krainach Cienia (Woman From Yonder) czy chwil przepełnionych magią (Fire From Heaven / Mount Heaven Serenade).
Fulfilled Desire - Kazuhiko Toyama
Ta piękna kompozycja pochodzi z czwartej części Compilation of Final Fantasy VII. Publika kocha FF7, że Square Enix wycisnęło z siebie kilka dodatkowych tytułów w świecie tej doskonałej gierki. Warto jednak mieć świadomość, że większość tego niemal 10-minutowego geniuszu należy przypisać Nobuo Uematsu, bo Fulfilled Desire to kompilacja najlepszych brzmień FF7 z wyłączeniem Aerith Theme i One-Winged Angel. Dlatego nie dajcie się zwieść spokojnemu początkowi, przy 2:19 orkiestra pokazuje pazur. Przy 4:01 większość tru fanów pewnie rozpozna battle theme (reszta pewnie w okolicy 4:20). Ten utwór to chyba również najbardziej harmonijne połączenie gitary z orkiestrą symfoniczną jakie kojarzę. Szczególnie robi to wrażenie w okolicach - 7:19. Pyszności.
Flag Parade - John Williams
Wracamy do Gwiezdnych Wojen. Mam dużą słabość do tego utworu. Po pierwsze tylko tru-geekowi fani go poznają, przez co mogę go puszczać na sesji bez obawy, że komuś zaczną śmigać miecze świetlne w wyobraźni. Po drugie dowodzi, że w 1999 Williams wciąż potrafił wydobyć nowe brzmienia. Po trzecie - jak każda porządna kompozycja - im dalej, tym lepiej. Trudno było znaleźć ładną wersję, stąd zupełnie przypadkiem trafiła się taka z wideo z Final Fantasy X.
Forth Eorlingas - Howard Shore
Znowu miałem problem ze znalezieniem dobrej jakości, albo buczy, albo aranżacja jakaś dziwna... Dlatego wiecie - kupujcie oryginały epickich albumów. Forth Eorlingas zaczyna się standardowmi brzmieniami LOTRa, ale wszystko to prowadzi do niesłychanie pięknych dźwięków po 2:15.
Fredoom - James Horner
Miałem pewien dylemat też był z doborem utworu z Bravehearta. For The Love Of A Princess jest estetycznie debeściarskie, ale nie tak epickie jak kilka na innych. Ostatecznie postawiłem jednak pominąć takie genialne utwory jak Stirling, Gift of a Thistle, Making Plans i Legend Spreads na rzecz sztandarowego Freedom. Osobiście w domowym zaciszu lubię tego słuchać w kombosie z utworami z "More music from Braveheart", gdzie można usłyszeć najbardziej kultowe teksty z końcówki ("The Prisoner wishes to say a Word", "After the beheading...", "You have bled with Wallace!...", "Warrior Poets..."). No to posłuchajcie sobie i nie posiusiajcie się z wrażenia przy 6:05. ;-)
Fire and Fury - D. Duke, G. Stafford, N. Acree & R. Brower
Nie pochwalam plagiatów. Ale na sesji liczy się efekt. Jeśli chcę lepszego efektu, zamiast po Arrival To Earth z Transformersów, sięgam po wersję ulepszoną - Fire and Fury.
Freedom Fighters - Two Steps From Hell
Two Steps From Hell. Co tu więcej napisać... Może, że trzymam kciuki, żebyście użyli tej muzyki do scen bardziej epickich niż te, które Freedom Fighters ilustrowało w zwiastunach Star Treka z 2009.
The Final Sword Battle - Kenji Kawai
Seven Swords oglądać nie trzeba. Ale posłuchać zdecydowanie warto. Kenji Kawai wyczarował trochę świetnych kompozycji, które przydały mi się nie tylko na sesjach Legendy Pięciu Kręgów. Choć tam pasuje jak ulał. Zarówno do epickich scen walki jak i do mrocznych sekwencji w Krainach Cienia (Woman From Yonder) czy chwil przepełnionych magią (Fire From Heaven / Mount Heaven Serenade).
"Freedom Fighters" – rewelacja!
OdpowiedzUsuń