7 kwi 2014

RPGowy Alfabet Muzyczny - E... połączony z Fantastyczną Sobotą w Centrum Kultury Rakowiec.

W poprzedni weekend (29.03) mieliśmy przyjemność animowania RPGowców w Centrum Kultury Rakowiec w Warszawie na imprezie "Fantastyczna Sobota".

Władek "Włodi" Kasicki opowiedział o prostych sposobach na szybkie tworzenie scenariuszy do sesji. Uczestników może nie było dużo, ale za to chętnie przystąpili do warsztatów, które potem wspólnie poprowadziliśmy.

Z pięciu dowolnych słów w 10 min mieliśmy ułożyć pomysły na sesyjny scenariusz/prolog do przygody.
Efekty okazały się niezwykle ciekawe, inspirujące, a przede wszystkim zupełnie różne.

Słowa, które otrzymałam, szybko znalazły swoje należne miejsce we wprowadzeniu do jednostrzała, którego główną osią miałoby być przetrwanie w centrum handlowym pełnym zombie.

Banan, tunel, pająk, nakrętka i kij do golfa - no to jedziemy!


Zachodzące słońce. Ogromna pomarańczowa kula wznosząca się na tle pastelowego nieba nad olbrzymim centrum handlowym. Cisza, tańczące nad brudną ulicą drobinki kurzu przeplatały się ze spadającymi z drzew pożółkłymi liśćmi. Kilka motocykli ciasno ustawionych w rządku na parkingu przed wejściem tak jakby czekało na nienadchodzących właścicieli. Świszczący wiatr, wszędzie pustki.

Przerywane światło brzęczących żarówek ledwie rozjaśniało wnętrze wielkiego sklepu. Z brudnej plamy na suficie powoli spadały krople jasnożółtej cieczy. Nieprzyjemny metaliczny zapach unosił się w dusznym pomieszczeniu. 

Miarowe kapanie kropel stawało się coraz bardziej drażniące. W oddali na podłodze w długim rozwidlającym się korytarzu leżała ciemna postać. Żarówki mrowiły, niechybnie zwiastując swój bliski koniec. Stróżki brunatnej cieczy niespiesznie wypływały z leżącego na posadzce mężczyzny. Wnętrzności wystające z wybebeszonego żołądka tworzyły chaotyczną czerwoną mozaikę odznaczającą się na jasnych kafelkach. Rozerwane tunele w obu uszach wyraźnie wskazywały na ostry garnitur zębów, który bezlitośnie wbił się w ciało ofiary i poszarpał je niemalże na strzępy.

Głośne szczękanie zębów mężczyzny skulonego pod wybitą szybą witryny sklepu ze sprzętem golfowym akompaniowało mrowieniu żarówek. Barczysty motocyklista w skórzanej czarnej kamizelce przypominał teraz przeszytego strachem małego chłopca, który zgubił drogę do domu. Zaciskając pięści na kiju golfowym, rozglądał się nerwowo i bacznie obserwował pożarte ciało swego kompana. Ogromny pająk wytatuowany na prawym ramieniu lśnił od spływających strużek potu. 

Zgrzyt, głuchy dźwięk pękających żarówek. Ciemność. Światło. Z warzywniaka na rogu korytarza dochodziły hałasy tłuczonego szkła. Przekrzywiony szyld z żółtym bananem oberwał się od framugi, uderzając w połamane metalowe półki. Huk. Bite szkło. Zgrzyt. Cichy dźwięk toczącego się pośród leżących na podłodze owoców metalowego przedmiotu. Złota nakrętka powoli, niemalże tańcząc na białych kafelkach turlała się w stronę mężczyzny w kamizelce. Coraz wolniej, aż w końcu wirując kilka razy zatrzymała się z charakterystycznym brzdęknięciem. Ostatnia żarówka nie wytrzymała. Ciemność. Oni nadal są głodni...

Tak widzę scenę wprowadzającą lub jeden z głównych opisów wewnątrz centrum handlowego. Bohaterowie mogą tworzyć wspomniany wcześniej gang motocyklistów lub dotrzeć dopiero co do miasta i węszyć co się dzieje z tutejszą ludnością. Albo jeszcze inaczej... wedle uznania :)

Dobrego odbioru!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz