21 lip 2010
Pod skwierczącym piaskiem
Poszukiwanie muzyki związanej z pustynią? Absurd. Pustynia to piasek, może trochę trawy i sporo głazów. Jej zakres dźwięków ogranicza się do nielicznych zwierząt, wędrowców, głównie jednak do jęków istot padających pod wpływem przygniatającego słońca. No i wiatru.
Jednak „Le Serpent Rouge” wydany w 2005 przez szwedzką grupę Arcana ukazał mi pełnię mej pomyłki. O ile pierwszy utwór (In search of the divine) składa się jedynie z całkiem nudnego echa i szumów, to reszta albumu uniknęła słabszych momentów. Dark ambient połączony z world music inspirowanym Afryką dały efekt wybitny.
Przede wszystkim rytm. Dominującą rolę pełnią instrumenty perkusyjne, zarówno djemby i dunduny, jak i dzwonki czy grzechotki. Nawet, jeżeli utwór można określić dynamicznym (Under the sun), nie wybija się z ogólnego wrażenia ospałego, nużącego bujania się po pustynnych wydmach. Bardzo łatwo jest wyobrazić sobie podróż na grzbiecie wielbłąda i jego usypiający marsz.
Innymi źródłami dźwięków są cymbały (pojawiają się rzadko, od razu jednak wybijając się na pierwszy plan), nieliczne wokale wykrzykujące w oddali glosolalie (co jedynie pogłębia poczucie bezkresności) i – standardowo dla gatunku – liczne elementy elektryki.
Nie mogę powiedzieć, żebym był wielbicielem różnorodnych nurtów afrykańskiego folku czy znawcą muzyki towarzyszącej podróżnikom i pustynnym pielgrzymom. Mam jednak wrażenie, że albumu równie tajemniczego, niepokojącego, przytłaczającego majestatem morza piasków i przy tym naprawdę mistrzowsko tworzącego nastrój nie uświadczycie.
Ocena:
– Muzyka tła: 3/5 – monotonne, ospałe, ale nie nużące dźwięki ubarwiają sesję nie skupiając na sobie zbyt wiele uwagi;
– Muzyka obszaru: 5/5 – doskonały album na sesje związane z atmosferą pustyni – wzbogacony innym wykonawcą jest w stanie pobrzmiewać przez całe spotkanie;
– Muzyka przygody: 3/5 – pozostawia możliwość manipulowania dynamiką utworów, pozwalając na dostosowanie tempa opisu do potrzeb sceny. Niestety, brakuje utworów mogących wpasować się do scen związanych z walką;
– Muzyka drużyny: Nie.
Jak się sprawdziło na sesji: bardzo dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Arcana - Le Serpent Rouge" to kolejny kawałek, który straciłem w lutym jak mi padł komp. Dzięki za przypomnienie. Fajny wpis.
OdpowiedzUsuńDawno nie słuchałem i fajna okazja do przypomnienia, thx. W podobnym klimacie wydaje mi się jest "Spiritchaser" DCD (momentami bardziej ambientowe granie schodzi na dalszy plan pierwszeństwo przekazując typowemu folkowi rodem Mali... no i Arcanie brakuje Lisy G. ;)), które mogłoby wspomóc samą Arcanę jako muzyka tła.
OdpowiedzUsuń