26 wrz 2010

Rzut okiem: Dragon Age soundtrack


Przyznam szczerze, że nie mam weny ani nastroju na wygrzebywanie polecanki. Pomijając chorobę, z której właśnie wychodzę, jestem świeżo po zakończeniu „przygody” z grą Dragon Age: Przebudzenie, która jest strasznie słaba. Niedzielny wpis poświęcę więc kilku słowom o soundtracku do DA. Taka recenzja w wersji zubożonej.

Lubię, względnie, twórczość Inon Zura. Jak podaje Last.fm: „Skomponował muzykę m.in. do gier: Icewind Dale II, Baldur’s Gate II: Throne of Bhaal (nie mylić z samym BG2 - Aure), Fallout 3, Prince of Persia, Crysis, Warhammer 40,000: Dawn of War, Lineage II, Fallout Tactics”.

Jestem ciekaw, co sprawiło, że muzyka do DA jest tak marna.

Właściwie cały album (18 utworów, a tylko 36 minut!) został wypluty na jednym motywie. Zaletą albumu jest bardzo stabilny nastrój, dzięki czemu możemy sobie go puścić jako tło do k6 scen fantasy. Nastrój ten określić można jako nijaki. Niby coś się tam dzieje – to jakieś trąbki, to bębny (bo jak wojna, to wiadomo, muszą być bębny, choćby nie miały nic wspólnego z marszem), to smyczki, to jakaś śpiewająca laska śpiewająca glosolaliami (akurat śpiew bez słów bardzo cenię). Szkoda tylko, że muzyka niemal identyczna pojawia się 3k20 filmach i grach o tematyce bliskiej fantasy.

Po co o tym piszę? Gdyż sam bardzo często nawet, gdy nie sięgam po jakąś grę, sprawdzam, czy ma ciekawy soundtrack. Odpowiednia muzyka jest w stanie dać mi świetne tłu do rozmyślań lub snucia w wyobraźni fabuł i historii, o sesji nie wspominając.

Niezależnie od intencji – po muzykę do DA nie sięgajcie. Moim zdaniem nie warto.

Podobnie omińcie Przebudzenie. Dragon Age: Początek jest fajną grą, ale Przebudzenie to porażka.






(Obrazek to screen zrobiony w grze. Jak widać, fantastyka z założenia przeznaczona jest do rozwijania miłości do świata i chęci niesienia pomocy bliźnim.)

7 komentarzy:

  1. Przesłuchane, zgadzam się z Twoją oceną – nic nadzwyczajnego. Przypomina mi to trochę sytuację z rynku trailerów [1], gdzie w każdym zwiastunie mamy obowiązkowy epicki chórek. Myślę, że można by nawet przeprowadzić badanie, które pokaże, iż chórek jest słyszalny na odcinku od 60% do 80% długości statystycznego filmiku. ;-)

    [1] Najpierw napisałem "thrillerów", ach, ta choroba. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie dzisiaj w pełni zajmują te bębny.

    Bębny z wojną kojarzą mi się z dwoma elementami - wspomagają musztrę i ułatwiają wydawanie poleceń.

    W większości cRPGów natomiast one po prostu są. I tyle. Coś wspaniałego. : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście taka na pół gwizdka muzyka. Pierwszy kawałek nigdy się nie rozkręca. Zawodzenie takie sobie, no a bębny nieźle isę zaczynają a potem nuda...

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Staszek
    Bo muzyką do trailerów zajmują się konkretne wydawnictwa (np. Two Steps From Hell, X-Ray Dog), wyspecjalizowane w tego typu muzyce. Zresztą chórki, jakkolwiek by niektórych nie denerwowały, pełnią tutaj ważną rolę marketingową. Im bardziej epicki trailer, tym większa szansa, że ktoś pójdzie na film.

    @ Aureus
    Nie rozumiem drugiego zdania. Te bębny kojarzą Ci się z wojną, z dwoma elementami czy jakoś tak?

    OdpowiedzUsuń
  5. @Smartfox

    Ciekawe, nie wiedziałem o tych wyspecjalizowanych firmach, brzmi to sensownie. A co do lubienia i nielubienia chórków – ja je nawet toleruję, a miejscami wręcz akceptuję. Trochę mnie to tylko bawi. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla nie znających polecam:
    http://109.255.148.156:8001/
    http://www.trailermusicnews.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Jeśli w sieci będą się pojawiać same
    takie artykuły, to przestaję kupować gazety.
    Świetna robota.

    Odwiedź moją strone internetową - e-Smycze.pl

    OdpowiedzUsuń