29 gru 2010

OST z Amelii + mrok = OST z Oldboya


Oldboy to jeden z najciekawszych filmów, jakie obejrzałem w tym roku. Nie nazbyt przewidywalny, wiele wartych zapamiętania scen, bardzo ciekawe wątki połączone z intrygującą choreografią. No i muzyka – doskonale dopasowana do scen, podkreślająca wiszącą w powietrzu tajemnicę, doskonale wpasowująca się w często groteskowy nastrój obrazu.

Ostatnio sporo razy użyłem słowa „groteska”, także tag o tym znaczeniu znacznie wzrósł w liczbie użyć. Warto wreszcie skonkretyzować, jak to pojęcie rozumiem – groteska jest dla mnie przede wszystkim zestawieniem elementów do siebie niedopasowanych, nawet sprzecznych w taki sposób, by wytwarzać nietypowe skojarzenia i bawić się utartymi konwencjami. To bardzo uproszczone myślenie, bez takich pojęć jak „kategoria estetyczna”, nieco zbyt mocno naznaczone myśleniem praktycznym. Jednak na potrzebę krótkiej pogawędki o muzyce wystarczy.

Bardzo lubię dostrzegać, poznawać i rozumieć schematy, lubię też, kiedy ktoś je celowo wykorzystuje w grotesce. Problem w tym, że groteska nie zawsze musi być – i bardzo często nie jest – udana. Jeżeli podczas sesji drużyna samurajów rozmawia z cesarzem przy muzyce typu Prodigy, groteska wystąpi, ale raczej wywoła niesmak. Nie ma zasad doboru groteski – tak samo, jak nie ma zasad tworzenia sztuki (czymkolwiek by nie była).

W Oldboyu groteska została osiągnięta przez połączenie prawdziwego okrucieństwa (takiej sieczki w umyśle protagonisty, w tym przypadku antybohatera, nie widziałem w udanym filmie od dawna) i brutalności z utworami wykonanymi na smyczki, klawisze (głównie w brzmieniu fortepianowym) i instrumentami dętymi. Elektronika bardzo okazjonalna, głównie w formie podkreślenia rytmu, chociaż słaby kawałek „Jailhouse Rock” to już czysta elektronika.

Kawałki są raczej melancholijne, osobiście stawiam je gdzieś między pojęciem „dynamiczny” a „stateczny” - przemiany w obrębie utworu zachodzą często i wiele z nich da się dostosować do scen akcji („The Old Boy”, „In a Lonely Place”), jednak raczej w naturalny sposób zachęcają do napiętego wyciszenia się. Jeden tytuł zawierać może zarówno partie spokojne, patetyczne, dynamiczne i, w moim odbiorze, niemal stresujące („Cries And Whispers”).

Nie zmienia to faktu, że po groteskę wcale w tym wypadku sięgać nie trzeba – wiele pomysłów broni się nawet w „klasycznym” postrzeganiu. Ulokowanie w albumie utworu Vivaldiego czy fenomenalny „The Last Waltz” (mój absolutny faworyt, który na głowę bije wiele kawałków Tiersena, zarazem mocno się z nimi kojarząc) mogą zostać wykorzystane w swych naturalnych kontekstach – czyli eleganckim przyjęciu, tańcu, balu. Warto przesłuchać i wybrać perełki choćby na potrzeby Wolsunga.

Sporym mankamentem (ładne słowo, nie?) są wymagające wycięcia, na szczęście nieliczne, fragmenty obejmujące wypowiedzi bohaterów filmu i inne dźwięki (jak wystrzał pistoletu). Audacity na szczęście poradzi tu sobie dobrze. Same kawałki bywają dosyć krótkie (średnio nieznacznie wykraczają ponad dwie minuty), a po zostawieniu perełek pozostaje przynajmniej pół godziny bardzo dobrej, charakterystycznej muzyki o szerokim zakresie użycia.

W moich obecnych kampaniach raczej nie mam okazji użycia tego typu metody, ale jestem ciekaw, jak gracze odbiorą scenę walki, gdy umieszczę w niej spokojne flety.

Muzyka tła: 3/5 – po wycięciu nowoczesnych kawałków, można łatwo puścić jako tło w steampunku czy victorianie;
Muzyka obszaru: 3/5 – bale, bankiety, melancholia – o ile nie chcemy wchodzić w groteskę, raczej bez ekstrawagancji;
Muzyka przygody: 4/5 – obejrzycie film, zrozumiecie. Poszczególnymi kawałkami da się fantastycznie bawić;
Muzyka drużyny: Tak.



7 komentarzy:

  1. Uwielbiam ten film i ten OST. Pewnie też te trzy kawałki bym umieścił pod takim tekstem. Ew. jeszcze Point Blank.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Soundtracka extra

    Mam taką jedną uwagę. Dla mnie przynajmniej wasza czcionka wpisów jest dość męcząca i ciężko się ją czyta

    WekT

    OdpowiedzUsuń
  3. @WekT

    Masz na myśli krój czcionki czy jej rozmiar? Jeżeli zaproponujesz coś innego, nie ma sprawy, zmienimy.

    @Craven

    Scena suszenia włosów z ukochaną jest dla mnie bardziej romantyczna niż pięć Titaniców.

    OdpowiedzUsuń
  4. @aure
    akurat czytałem jak byłem już torchę zmęczony i literki mi się zlewały, chodzi raczej o krój
    Nie jestem aż tak oblatany żeby od razu rzucić nazwą co by pasowała
    Ale widziałbym coś bliżej ariala, albo może po prostu odrobiną większe odległości liter od siebie
    bo tu te wszystkie wybrzuszenia się zlewają mocno.
    będe się w najbliżyszym czasie trochę pisał więc postaram się coś zaproponować, ale może tak na próbe Verdanę prostsze litery chyba łatwiejsze do czytania na kompie ;)

    pozdrawiam i Szczęśliwego nowego roku

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym sugerował powiększenie rozmiaru, może by wystarczyło.

    Aha i zawsze mam na to pomarudzić, ale jakoś nigdy się nie zdobyłem na to... Czy ta tytułowa grafika musi być taka duża?

    Google > "Old music notes":
    http://www.pkc.gov.uk/NR/rdonlyres/3C3D2CEF-58C6-449D-8ECA-A155FCC76EEA/0/musicnotes.jpg

    Albo spytamy czy ktoś z naszych wiernych czytelników nie upichciłby nam grafiki na górną belkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmieniłem krój i rozmiar czcionki, zmieniłem obrazek. Jest lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem lepiej, ale ja jeszcze jakiś czas będę operował na ogromnym monitorze zanim wrócę do moich 18"

    OdpowiedzUsuń