17 gru 2010

Bring Sally Up!

Fajną rzeczą w rzadkim prowadzeniu jest nie tylko długi czas na przygotowanie sesji. To również możliwość powtarzania tego samego myku w otwierającej scenie, bez ryzyka nudy. Zamiast tego nadaje on uczucie ciągłości kampanii. W tej notce kontynuuję namawianie Umbry do muzyki z wokalami. Do tego delikatnie pojawia się tu kwestia, do której chciałbym wracać jak najczęściej – czyli muzyka, która nie tylko towarzyszy opisowi MG, ale i gracze mogą z niej „skorzystać”.


Moby – Flower


Zupełne ciemności przerywa rozbłysk świetlówki, miga kilkukrotnie i wreszcie zaczyna świecić ciągłym światłem. Niemal natychmiast dołączają kolejne – jest ich aż kilka rzędów pod sufitem, zalewają jasnością wielki hangar. Znajdujemy się przy metalowej podłodze. W kadrze pojawia się sękata, noga o wielu stawach w błotnych barwach, dołącza do niej kolejna, jedna za drugą, razem z nimi pojawia się opancerzony korpus, do którego przylegają przezroczyste skrzydła, ruchliwe czułki badają podłoże. Nagle ciężki wojskowy bucior rozdeptuje robaczka z słyszalnym mlaśnięciem, kamera rusza do góry... [zwrot do jednego z graczy] Opisz swoją postać...


To nie zawsze hangar, nie zawsze zaczyna się od rozdeptanego robala. Ale niemal zawsze zaczyna się od „Flower”. Czasem jest jakieś intro, zanim pojawi się drużyna. Potem ruszam z Moby'm i wskazuję kolejnych graczy by opisali swoich bohaterów.


Elbow – Grounds For Divorce


To może być przelot przez statek, którym gracze bujają się pomiędzy planetami, ich garaż, który naturalnie stał się ich bazą wypadową gdzie spotykają się regularnie. Wreszcie taki kawałek w ogóle może być nie związany z jakimś miejscem. To po prostu „main theme” drużyny. Zagra kiedy trafią na miejsce zbrodni, które jest punktem wyjścia dla przygody, oraz gdy mogą się zaprezentować schodząc po trapie na powierzchnię planety, gdzie rozegra się kolejna historyjka. Kiedyś wstrzymałem ten opis aż do połowy sesji, kiedy to chłopaki dostali się do militarnej części bazy – korytarz w którym lampka przy drzwiach zmienia barwę z czerwonej na zieloną, rozsuwa się ciężka gródź i triumfalnym krokiem wkraczają do środka.



Vanessa Mae – Contradanza


A to trochę inna para kaloszy. Utwór ten wykorzystałem tylko raz, ale w dość podobnym stylu. Początek rozgrywającej się na biegunie południowym przygody Ultima Thule. Opis rozpoczyna rozległa biel czapy lodowej, którą zakłóca jedna czarna nitka. Gdy się zbliżamy, nabiera ona kształtów i okazuje się grupką polarników maszerujących jeden za drugim. Teraz wyglądają jednakowo, ale niecałe dwa tygodnie temu... I w tym miejscu każdy z graczy może opisać swoją postać w krótkim flashbacku, zanim znalazł się na lodowej pustyni – jeden na ściance wspinaczkowej, inny w laboratorium, kolejny kończący swoją służbę na lotniskowcu...

4 komentarze:

  1. Zastosowałem w jednej kampanii podobny myk, z tym że wykorzystałem http://www.youtube.com/watch?v=LnSp9rgfel8 .
    Strasznie fajnie przypasowało do klimatów Mad Maxowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze mam temat otwierający sesje. Stały motyw. Jest to znak ,że przestajemy gadać o pierdołach i sesję czas zacząć. Obecnie w klimatach S-F użyłem main theme ze Stargate SG-1. Jest on a tyle specyficzny,że w momencie kiedy go puszczam wszyscy się zanurzamy w sesji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ain't No Rest For the Wicked jak w mordę strzelił kojarzy mi się z Kidrock - Cowboy
    http://www.youtube.com/watch?v=iPOQE_LUESs

    Co do początków - to bardzo często (w SF zawsze) zaczynam od tematu logo wytwórni filmowych, ale o tym pewnie kiedyś będzie notka.

    OdpowiedzUsuń
  4. No indeed podobne, ale trochę inne rozłożenie akcentów rockowo/rapowych. No i ain't no rest ma slide guitar <3

    OdpowiedzUsuń